Patrząc na obecne nastroje w środowisku NG można by ze smutkiem spuścić nos na kwintę i wywiesić białą flagę. „Jest źle, będzie gorzej, coraz mniej programów, coraz mniej użytkowników, czas umierać”. W takim minorowym nastroju utwierdzają nas jeszcze wszelkiej maści fałszywi prorocy, wmawiający nam, ludziom od NG frustrację, nerwicę i bez mała impotencję. Moim zdaniem nadmierny pesymizm jest jednak zupełnie nieuzasadniony.
Po kolei jednak:

Sprzęt

Nigdy do tej pory świat NG nie miał do dyspozycji tak bogatej i różnorodnej oferty sprzętowej. Możemy wybierać zarówno wśród komputerów nowych jak i używanych, drogich jak przysłowiowe nieszczęście, tanich jak typowy barszcz, a nawet darmowych jak ordynarny cios w ryj.
Są komputery stacjonarne, laptopy, komputery duże, małe, ciche jak szept kochanki i mocarne jak uścisk Pudziana.
Słowem – NG w kwestii sprzętowej oferuje obecnie nam możliwości, o jakich jeszcze 10 lat temu mogliśmy tylko pomarzyć.

Płyta Raptor Blackbird w formacie Micro ATX pod procesor PPC IBM POWER9 Sforza. Może to jedna z opcji przyszłości?

Programy

Mogę z pełnym przekonaniem roześmiać się w twarz każdemu, kto powie że „kiedyś mieliśmy więcej/lepsze programy dla NG”. Nie ma może rewelacji, ale kiedy trzeźwo spojrzymy na parę Sputnik-Odyssey albo YAM-Iris to musimy przyznać, że stagnacji też nie ma. Jest rozwój. Co prawda nie na wszystkich frontach i może nie tak szybki jak byśmy tego chcieli, ale sytuacja nie wygląda wcale źle. A luki w oprogramowaniu bardzo często da się załatać aplikacjami webowymi. Owszem, mamy takich developerów, którzy – mówiąc w żargonie jednostki wojskowej (a przecież, jak można przeczytać w bieżącym numerze, Amiga z powodzeniem w wojsku służyła) – „oddalili się samowolnie od jednostki” i z całą pewnością nam ich brakuje. Można by nawet powiedzieć, że jesteśmy „nieutuleni w żalu”. Na MorphOS-owym poletku mowa głównie o Fabienie 'Fabie’ Coeurjoly i Guillaume 'yomgui’ Roguezie. Nierzadko jednak pojawiają się „programiści znikąd”, zaskakujący nas swoimi pierwszymi programami dla naszego systemu (bodaj ostatnim takim przykładem jest Dierk-Bent Piening i jego E-Work E-Calc). Oczywiście to nie ta liga co Odyssey czy Blender, ale nie od razu Rzym zbudowano.

Gry

Jestem przekonany, że gdybym chciał ograć wszystkie dostępne dla NG tytuły to brakłoby mi życia. I nie mówię tu tylko o przysłowiowych „SDL-ach”, których mamy na pęczki (choć i wśród nich zdarzają się perełki). Są też prawdziwe hity, których przechodzenie daje niemałą satysfakcję. Oczywiście gry pisane z myślą tylko o NG to „margines marginesu”, ale nie jesteśmy skazani jedynie na mniej lub bardziej szybkie porty. Pewnym novum jest zjawisko pisania gier jednocześnie z myślą o rynku PC/mobilnym i NG (że wymienię choćby takie tytuły jak Tower 57 czy Spencer, choć tendencję tę zapoczątkował chyba już Fortis). Jest w co grać, naprawdę. A jak komuś wybitnie brakuje rozrywki to zawsze może odpalić najnowsze produkcje z klasyka – na szybkich NG-kach emulacja powinna mieć dość pary, żeby spełnić wymagania Backbone (no żarcik, żarcik). Pamiętajmy też o regule dźwigni – 100 sprzedanych kopii gry po 100 złotych (a użytkownicy post-Amig są w stanie wyłożyć takie kwoty nawet na „niepudełkową” wersję) to większy zysk niż 300 sprzedanych kopii po 30 zł. My też stanowimy rynek zbytu i nie bójmy się tego zakomunikować twórcom gier.

Użytkownicy

Tu trochę trudno szacować, ale wydaje mi się, że użytkowników nie ubywa. Po stronie MorphOS-a było trochę nerwów przy oczekiwaniu na wersję 3.10, ale już się uspokoiło, więc nie spodziewam się odpływu „mosowiec” (ilość zarejestrowanych licencji również tego nie sugeruje). Po stronie OS 4 – jest trochę niepewności, dotyczącej rozwoju systemu (również ze względu na uwikłanie Hyperionu w kolejną sądową batalię), ale są też tacy, którzy mimo wszystko „czerwony wózek” pchają. Mam tu na myśli głównie Trevora, „głównego smarowniczego” i developerów, których wziął pod swoje skrzydła. Dzięki nim wiara w czerwonym narodzie nie ginie, choć z dreszczyku oczekiwania na Tabora pozostała jedynie gęsia skórka.
AROS? Cóż, tam nerwów nigdy nie było. Powoli rozwija się w swoim kierunku i ma kilka imponujących nowinek, niedostępnych nigdzie indziej. Wielu sięga po niego choćby z ciekawości, na pewno u części z nich pozostaje na dysku twardym.

Co zatem robić?

Mimo uspokajającego tonu powyższego felietonu – na pewno nie doradzam siedzenia z założonymi rękami. Umiesz rysować? Rysuj. Nie umiesz programować? To się naucz. Nic nie umiesz? To chociaż zapłać za program/grę, albo dołóż się do bounty. Możesz też udzielać się na dedykowanym forum – a nuż pomożesz jakiemuś „świeżakowi”, który dzięki Tobie przekona się do next-gena. Tylko aktywnością jesteśmy w stanie zapewnić stały ekosystem, w którym zagrożony gatunek będzie w stanie przetrwać. Do dzieła, NG-owcy. Wierzę w nas!

’recedent’ – Amiga NG (5) 4/2018

do spisu artykułów