Adam Zalepa jest znany wśród polskich amigowców od wielu lat. Sam mile wspominam książkę „Amiga od A do Z”, którą napisał razem z bratem Jakubem, a która w swoim czasie (1998 r.) była znaczącą pozycją wydawniczą. Jednak wywiad nie będzie poświęcony ich firmie X-Soft ani w ogóle starym czasom. Adama Zalepę znam głównie jako użytkownika MorphOS-a i przede wszystkim jako wydawcę. To będzie luźna rozmowa na temat jego „amigowania”, o nurcie NG, a także o jego obecnej działalności wydawniczej i dalszych planach. Porozmawiamy o teraźniejszości i przyszłości.


Jakie masz komputery, w sensie amigowych? Które i jak często używasz?

Na stałem mam podłączone w tej chwili A1200 i Power Maca G5 z MorphOS-em, codziennie je odpalam. Na tym Power Macu na przykład płytki nagrywam, albo sobie nieraz jakieś rzeczy notuję. Na Amidze znowu, niezależnie od tego że słucham sobie muzyki czy coś, to też dyskietki jak trzeba nagrać no to trzeba ją uruchomić. A w ogóle jakbym policzył jakieś tam amigi to mam ich więcej. Mam dwie pięćsetki, ale one są raczej tak awaryjnie. Jedna jest z twardym dyskiem i Kickstartem 3.1. Tak że sprzęt jest w użyciu cały czas, tak to na co dzień wygląda tak naprawdę.

Czyli używasz Amigi i komputera z MorphOS-em zawodowo, do pracy, w związku z prowadzoną działalnością?

Tak, bo raz, że już te rzeczy typu jakieś przygotowywanie materiału gdzieś na płytkę czy na dyskietkę łatwiej mi nieraz na MorphOS-ie sobie to przetestować. Dwa, jak robię jakieś elementy, na przykład do gazet, to czasem na Page Streamie coś robię. Kiedyś całość była robiona, teraz już nie, ale elementy są. Poza tym używam Turbo Calca nieraz, bo mam sporo takich arkuszy jeszcze, kiedyś dawno przygotowanych. Jak mam je przenosić na PC to je po prostu odpalam. Tak samo jakieś testowanie, czasami np. Goteka podłączam do Amigi i testuję obrazy dyskietek, które zrobiłem; na przykład teraz do Niemiec, to też testowałem na prawdziwej Amidze.

Czyli niekoniecznie jest to zarzut, że tylko używasz bo musisz, bo można powiedzieć, że sprzęt użytkowo jest wykorzystywany. Nie odpalasz w niedziele, żeby sobie ikonki poprzesuwać, tylko faktycznie go używasz.
Kolejne pytanie sprzętowe. Ktoś mnie pytał, czy masz jeszcze PowerBooka i czy czasem go używasz?

No mam, tylko z nim jest problem, bo zaczął w pewnym momencie siadać. Z początku nie wiedziałem o co chodzi, potem okazało się że taśma od matrycy jest uszkodzona. Wymieniłem ją, ale niestety później w tym PowerBooku zaczęła siadać karta graficzna. Teraz tak to wygląda, że on spokojnie działa, ale jak się uruchomi jakiś program, który wymaga wspomagania 3D, to wiesza się dosyć często. Ja go nie wyrzucam, poza tym mam jeszcze Maca mini. Natomiast nie jestem jakimś specjalnie super zwolennikiem sprzętu mobilnego, mi to nie przeszkadza, jeżeli mam na stacjonarnym.

Jak jest z tą awaryjnością? Ciągle się mówi, że sprzęt do MorphOS-a można kupić „za 50 zł”, co już uważam że przesada jest z tym licytowaniem się w dół, no ale że jest tani; z drugiej strony słyszy się, że te komputery się sypią. W sumie to jest rocznikowo 2005 rok, to jest 14 lat.

Kupić tanio to można, całkiem niedawno za 100 czy 200 zł można było kupić; może nie za 50 zł, ale za nieduże pieniądze. Czasami jest kwestia z kompletowaniem tego. Na przykład dużo ludzi sprzedaje Maca mini bez zasilacza, bo zasilacz wystawiają potem na aukcji praktycznie w tej samej cenie co cały Mac. Tak że trzeba trochę kombinacji, ale na szczęście zasilacze pasują od tych nowszych Maców z Intelem, tak że można.

Ja pamiętam, że kiedy patrzyłem na te oferty to się okazuje, że np. kupujesz G5 i albo RAM jest wyciągnięty, albo nie ma dysku, zawsze coś jest nie tak. Jakbyś chciał kupić taki faktycznie sprawny ładny to powyżej 500 zł trzeba dać.

Nie do końca. Może nie 500 zł, ale 300-400. Jak ktoś chce naprawdę w ładnym stanie. Natomiast mnie nigdy nie zależało na jakiejś super ładnej obudowie. Nawet jak jest porysowana to niech sobie będzie porysowana. I dlatego też pewnie widzę te ceny niższe niż ty.

Ale czy to jest awaryjny sprzęt? Po laptopach to się spodziewam że mogą być awaryjne, bo to wiadomo co się dzieje z każdym laptopem po latach. Duża integracja elementów i tego skutki. Ale jak jest ze stacjonarnymi?

To zależy jak podchodzić, bo u mnie jest już drugi G5. Mi padła osobiście jedna G5, ale nie padła sama z siebie.

Nie sama z siebie, czyli pomogłeś?

Trochę tak. Tam były problemy z chłodzeniem. Wiatraki nie chodziły tak jak powinny, to było jeszcze w tym czasie jak MorphOS nie obsługiwał tej kontroli szybkości wiatraków. Ja po prostu podłączyłem zupełne inny zestaw. Niby podobne wiatraczki, ale komputer się przegrzewał. Widziałem na temperaturze że on się za mocno grzeje, ale jakoś nie miałem czasu się tym zająć i w końcu po prostu padł.

Jakby był droższy to byś tak pewnie nie zrobił…

Pewnie tak. Teraz mam drugiego, w którym jest oryginalne chłodzenie i MorphOS obsługuje teraz kontrolę obrotów wiatraków, tak że on nie chodzi głośno i jest wszystko w porządku Tak że tamtemu niestety pomogłem, ale z mojego doświadczenia nie jest to bardzo awaryjny sprzęt. Pewnie że czasami coś pada, ale mnie osobiście nie. Miałem już eMaca, Maca mini też mam już któregoś i poszły dalej, nie padły.

Pociągnę jeszcze wątek sprzętowy. Jaki byś komputer polecił pod MorphOS-a?

To zależy czy ktoś chce naprawdę, czy zależy mu na miejscu. Gdyby miał polecić sprzęt bez znaczenia. czy ktoś chce małe czy duże, to G5; ale nie dlatego, że on jest stacjonarny, tylko dlatego, że jednak MorphOS pod G5 działa lepiej. Jednak ta różnica w wydajności jest widoczna w wielu miejscach. Tam są najczęściej lepsze karty graficzne, więcej pamięci, jednak jest różnica. Natomiast jak komuś zależałoby na miejscu to Mac mini bardzo ładnie działa.

Jest to używalne? Bo tam jest jednak zegar niewielki.

Jest. Powiedzmy, że jest różnica na G5, ale to nie jest tak, że na G4 jest jakoś bardzo wolno. Widzisz to przy uruchomieniu bardziej zasobożernego programu, np. Odyssey albo przy emulatorach.

Ja jestem maniakiem i jak uruchamiam sobie emulator Amigi albo Komodorka to ja muszę mieć 100 Hz na tym moim monitorze (jeszcze kineskopowym) i odpalam to w 100 Hz, gdzie on faktycznie reprodukuje te 100 Hz. G5 robi to bez problemu, natomiast na G4 zdarzają się przycięcia pod emulacją, na jakichś demach czy coś. Natomiast jak się uruchomi jakiś program w systemie to ja widzę, że szybciej się odświeża zawartość ekranu jak jest więcej odpalonych rzeczy, nie ma gdzieś tam zwolnień, ale to nie jest tak że jest nieużywalna G4, absolutnie nie.

To mnie zaskoczyłeś z tymi 100 Hz Ja miałem kineskopowy monitor w PC, ale 100 Hz to chyba raczej graficy mieli, 120 Hz nawet, ale przeciętny człowiek miał 60-85 Hz. Nie wiem do czego ci te 100 Hz?

Jak mam ten monitor 22 calowy to odpalam 1280 x 1024 najczęściej rozdzielczość; on ma wyższą, ale w tej rozdzielczości łapie 100 Hz. Mi chodziło po prostu o to, żeby emulatory widziały..

… to podwojenie 50 Hz żeby było, tak?

Tak. Jestem tu maniakiem. Chodziło mi o to, żeby animacja była płynna bez przycięć. I po prostu jak podwajam 50 Hz to nie męczy mi wzroku. Geometria na tym monitorze Belinea jest fajna, nie jest tam coś takiego co by mnie raziło w porównaniu z LCD-kiem, ale jednocześnie jest to podwojenie 50 Hz i mam płynny scrolling.

To jest połączone co z czym? Mac mini?

Do tej Belinei mam połączony G5 przez VGA kabel BNC, rozdzielone sygnały, bardzo ładny obraz daje. Jednocześnie pod tą Belineę mam jeszcze podłączoną malinkę z AmiBerry, ale właściwie teraz to do testów zrobiłem. Ale normalnie wcześniej miałem podłączone jeszcze Maca mini.

BNC to co masz na myśli, bo wyleciał mi ten skrót z głowy?

To masz takie rozdzielone kable z takimi złączami, które się nakręca na gniazdo; masz po prostu 5 sygnałów, zamiast w jednej wtyczce to one idą w pięciu. To jest fajne, bo kabel musi być dosyć gruby, ekranowany i po prostu widzę różnicę w jakości sygnału, bez przelotek.

Wróćmy do tego czym się zajmujesz. Sprawy związane z twoją działalnością. Rozwinąłeś się w ostatnim roku o podcast i kanał YouTube. Co możesz powiedzieć na ten temat? Czy warto było, jakie to ma przełożenie na twój kontakt z klientami, czy w ogóle przełożyło się to na obroty sklepu, czy może na zwiększenie zainteresowania tym co robisz? Czy są jakieś komentarze w ogóle?

To jest trochę za wcześnie, przy YT zwłaszcza, żeby zobaczyć jakąś reakcję. Widzę, że się dużo ludzi zapisało (subskrypcja), było trochę komentarzy i mejli. Natomiast jeśli chodzi o podcast i wszystkie aktywności które robię – każda przekłada się w drobnej części na całość. Jest jakiś podcast, czy udział w Niemczech w imprezie, to widzę za każdym razem że ktoś nowy się interesuje. Na przykład teraz po imprezie w Niemczech sporo rejestracji na stronie polskiej. Nie wiem dlaczego, ale tak to zadziałało. Być może dlatego, że informacja, zdjęcia, poszły na nowe kanały. Nie ma tu czegoś takiego, że jest jakaś rewolucja, jakiś skok; to po trochu się dokłada, każdy taki element.

Ja myślę, że jest próg. Wiem po naszym profilu fanpage (gazety Amiga NG) że do pewnego momentu bardzo wolny jest przyrost tych użytkowników, obserwujących, ale potem następuje przełom. Jeśli nastąpi dużo „podzieleń się”, to później już to pączkuje. Od pewnego poziomu ludzie sami sobie udostępniają te linki, nie trzeba nawet jakoś się reklamować. Po prostu jest stała grupa obserwujących na tyle duża, która między sobą to wymienia, te linki do tych treści.

Tak, tylko ja mówię: nie zawsze jest tak, że im więcej obserwujących tym więcej ludzi się zainteresuje tym co w sklepie.

Przede wszystkim, z tego co ja się zorientowałem, to większość takich stałych kanałów ma np. na 100 śledzących tylko 10 regularnie oglądających treści zasubskrybowane. Co dziesiąty.

To jest fakt. Też widzę, że to jest kwestia nie tylko specyfiki amigowej; są kanały, gdzie ludzie mają bardzo dużo, np. pół miliona subskrypcji, ale potem się okazuje, że odsłon jest np. sto tysięcy.

Oczywiście. Następna rzecz jaka się nasuwa, to ekspansja na Zachód. Pod obecnym szyldem zaczynałeś od kilku książek, potem doszły nowe tytuły prasy i rozrosła się ta strona, wszedłeś z podcastem, z YT, byłeś w Neuss no i aż się prosi o pytanie, czy masz jakieś plany ekspansji na Zachód w związku z tym? Bo masz już trochę tych pozycji anglojęzycznych i co dalej?

W najbliższym czasie na pewno będziemy robić więcej tłumaczeń na niemiecki. Ale to dlatego, że większość ludzi z Niemiec pytało się o to w Neuss czy będą takie rzeczy w ich języku. Poza tym za granicą jest większe zainteresowanie takimi rzeczami, które mi są bliższe, czyli Amigą NG. Przynajmniej z tego co widzę po imprezie. Tam jednak większość komputerów to było rozbudowanych bardziej niż u nas, czyli powiedzmy takie proste klasyki to raczej tam są w mniejszości. Na przykład gra Pong, która wymaga A1200, u nas sprzedaje się gorzej niż te gry które wymagają pięćsetki, ale tam dużo ludzi interesowało się nią ze względu na to, że mają CD32 i właśnie chcieliby coś co działa na kościach AGA i co można na konsoli uruchomić. Także tego typu zmiany.
Ale to będzie realizowane w etapach. Pierwsze to myślę jakąś książkę po niemiecku wydać, no i w przyszłym roku to będzie, w miarę szybko.

Nie masz może obaw takich, że będzie sytuacja taka jak w Polsce, że jest dużo obserwujących, zachęcających do działania, przychodzi co do czego do zakupu to owszem, są wierni kibice ale żeby kupić to już niekoniecznie?
Język niemiecki jednak jest ograniczony do Niemiec. O ile anglojęzyczną publikację możesz sprzedać na całym świecie, to niemiecką tylko w Niemczech.

To znaczy jak od początku jak zacząłem w ogóle myśleć o zagranicznych tłumaczeniach to myślałem tylko o angielskich, właśnie z tego względu że wydawało mi się że to na cały świat pójdzie. To jeśli chodzi o zagranicę, ale nie o inne języki bo mogłoby się to nie sprzedać. Ale w Niemczech jest dużo amigowców, bardzo silna społeczność i jeżeli na takiej imprezie większość niemieckojęzycznych pytała czy będzie coś po niemiecku i niektórzy kupowali nawet gazetę, którą mieliśmy tam w części po niemiecku właśnie dlatego, że jest po niemiecku, to myślę że warto spróbować. Czy to się uda czy nie – ale myślę, że ryzyko zawsze jakieś jest, zobaczymy. Jeśliby się okazało, że się nie sprzeda, to zostaniemy przy jednej książce niemieckiej i trudno. Ale myślę że jest szansa na większą sprzedaż, jest jeszcze Austria i Szwajcaria.

Jak widzisz u ciebie zakupy ze strony morfosowców i arosowców? Oni w większości nie są nauczeni wydawać pieniądze na cokolwiek. Jak ktoś daje 100 zł na sprzęt to raczej nie da 100 zł na książki.

Na to wychodzi. Dla tych ludzi są e-booki i wersje elektroniczne programów i gier, jest taniej. Z jednej strony amigowcy by chcieli jakiś taki sprzęt, który będzie tani; z drugiej strony jak nie wyda się na niego dużo, mogą nie chcieć też wydawać na książki i oprogramowanie. Może to jest też kwestia wysokości cen. Taką książkę kupuje się raz, tak samo jak raz rejestruje się MorphOS-a, na który jednak te 300 czy 400 zł trzeba dać na tą rejestrację. Tak że to nie jest może zupełnie za darmo. Może byłyby większe obawy gdyby była sytuacja taka, że taka książka powstaje bardzo często, cyklicznie. A są tylko dwa tomy.

Mówisz o MorphOS-ie, ale ja ogólnie patrzę na rynek prasy. Mówimy o NG – MorphOS-ie, AROS-ie, ale nie zapominajmy że jest internet. O ile zakup prasy i książek, w ogóle papierowych rzeczy, u retromaniaka jest normalny, bo to się wpisuje w klimat, to jak ludzie którzy interesują się systemami nowej generacji, czy oni w ogóle będą chcieli kupować choćby PDF-y? Właściwie czym PDF elektroniczny różni się od strony internetowej? Jak to obserwujesz u siebie?

W ogóle jeżeli chodzi o sprzedaż, jakbym miał ocenić jak to idzie przez ostatnie lata, to teraz coraz więcej zamawiają ludzie wersji elektronicznych. Nie tylko książek, ale też gazety i gry, jest taka tendencja. Gdy zaczynałem większość była papierowych rzeczy, e-booków właściwie nie było na samym początku, pojawiły się później, były sprzedawane po troszku. A teraz coraz więcej jest wersji elektronicznych. I to zresztą niektórzy mówili w Niemczech, że tu chodzi też o koszty wysyłki na przykład. Szczególnie jak się książki zamówi, gdzie one już trochę ważą, to powiedzmy książka kosztuje 80 zł a 50 zł wysyłka. To ja rozumiem, że to już jest problem, ale to się niestety nie zmieni, bo również ceny….

…Poczta Polska się nie zmieni?

Tak, ale patrzyłem też ceny wysyłki w Niemczech, na poczcie niemieckiej. To też taka paczka kilogramowa kosztuje 7 euro, czy dwukilogramowa, już nie pamiętam ale generalnie u nas to jest w granicach 9 euro. Jest troszkę drożej, ale różnica tak naprawdę są na poziomie 2-3 euro. Jeśli chodzi o Pocztę Polską, jest taka usługa expresowa Global Expres i za granicę to kosztuje w granicach 40-50 zł. Tak że to jest około 10 euro, nawet tam dokładam to 1 euro. Nie jest więc jakaś wielka różnica w kosztach wysyłki, ale niektórzy zwracają na to uwagę.

Porozmawiajmy o współczesnym rozwoju Amigi. Może od systemu NG który budzi najmniej emocji. Co sądzisz o AROS-ie?

Ja AROS-a traktuję bardziej jako punkt wyjścia do elementów dla MorphOS-a. To jest bardzo fajny projekt, ja uruchomiłem go całkiem niedawno na kolejnym pececie, który udało mi się gdzieś tam zdobyć; nie za mocnym, ale żeby chodziło to jakoś sensownie. Na pewno system poszedł bardzo do przodu. Tak jak kiedyś uruchamiałem były duże problemy, to dzisiaj głównym problemem jak widzę są sterowniki do karty sieciowej. To właściwie na każdym komputerze jak odpalam to jest główny problem. Ta sieć nie działa od początku, ale kiedyś był w ogóle problem z uruchomieniem, były różne problemy z kartami graficznymi. Nie jest to w mojej ocenie system tak dopracowany jak te dwa pozostałe. Chociaż być może on jest technicznie dopracowany lepiej, jakbym od strony programistycznej podszedł, no ale dla użytkownika jak uruchomi to się jednak liczy jak to działa. I to już działa dużo, dużo lepiej niż kiedyś, ale mimo wszystko mnie jest wygodniej uruchomić MorphOS-a. Może też i dlatego, że jak jest Mac to po prostu elementy są obsługiwane bezpośrednio lepiej bo wiadomo jakie są. A w pececie można je wymieniać.

W kwestii 64 bit i ewentualnym przejściu AROS-a na Raspberry Pi. Co ty sądzisz o tym projekcie, bo takie są pogłoski, w ogóle jak widzisz dalszy rozwój AROS-a? Tu moja uwaga jest taka, że nie da się obsłużyć wszystkich konfiguracji pecetowych, a „malina” aż się prosi. Ona kiedyś była nawet reklamowana, że pobiła rekord ZX Spectrum i to jest sprzęt naprawdę masowy, to już jest miliony sztuk. Jak ty widzisz AROS-a na tym? Czy to jest przyszłość i czy 64 bity jest istotne?

Mnie się wydaje, że ta naprawdę nie ma wielkiego znaczenia na jakiej konkretnie płycie głównej, na jakim sprzęcie to musi działać. Tylko chodzi o to, żeby to był tak jak mówisz sprzęt popularny, określony dokładnie i taki, który nie jest drogi. Tak że tu malinka pasuje bardzo dobrze, szczególnie że ta „czwórka”, która wyszła niedawno, jest dużo szybsza od poprzednika. Największy problem jest jak wiemy ze skłonieniem deweloperów do pisania pod system amigowy. Tak że w momencie kiedy malina jest taką płytką, gdzie też ludzie lubią kombinować, jakieś swoje projekty tworzyć i tak dalej, to jest to pomysł dobry. Ale czy rzeczywiście to się sprawdzi?

Ona jednak jest specyficzna z tego właśnie powodu o jakim wspomniałeś, że tam głównie udzielają się ludzie, którzy potrafią coś z tym sprzętem zrobić. To są maniacy komputerowi, czy lubią sobie rozszerzenia robić jakieś sprzętowe, czy programować, to jest twórcza społeczność. To nie można powiedzieć, że to jest „jakaś płytka”, tak jak byłaby kolejna płyta pecetowa wąsko określona. Raspberry Pi to platforma skierowana do hobbystów i tam by to mogło dać dużo większy przyrost jak wybrana inna konkretna płyta niż „malina”. No i cena jeszcze.

Z tego punktu widzenia na pewno tak, tyko mimo wszystko dalej trzeba jakoś zachęcić tych ludzi do pisania. Ja nie sądzę żeby samo stworzenie systemu spowodowało jakąś wielką chęć do pisania, bo np. możemy sobie porównać RISC OS-a, który zresztą trochę poznałem (uruchamiałem go do testów, opisywaliśmy to w „Retrokompie”). On chodzi natywnie, ma też emulator starych programów tak jakbyśmy mieli UAE, ma to wbudowane i jest naprawdę bardzo ładnie. Jednocześnie ma zachowane cechy oryginalnego RISC OS-a, tak jakbyśmy chcieli mieć wygląd amigowy to on ma wygląd jak na Acornie kiedyś; a to nie spowodowało, mimo że on od kilku lat jest dostępny, jakiegoś wysypu deweloperów, którzy na to piszą. Tak że mnie się wydaje, że są potrzebne inne zachęty. Z tym, że Amiga a Acorn jednak, jeśli chodzi o Europę, to była bardziej popularna.

Acorn to raczej Wielka Brytania?

No tak, ale ja np. za starych czasów miałem znajomych, którzy mieli Acorna w Polsce; tak że może dziwne to jest, ale miałem znajomych, którzy mieli Archimedesa. Mnie się wydaje, że przy tworzeniu samego systemu, jakiejś dokumentacji deweloperskiej, innych rzeczy, trzeba zachęty stworzyć, do dokumentacji, jakieś ułatwienia dla ludzi; może jakieś programy, które nie będą jakoś rozdawane, które jednak ułatwią wejście. No bo tak to może być tak, że system się stworzy, a tak jak jest np. Haiku, czyli ta nowa wersja BeOS-a, która właściwie też mimo że jest na peceta, mimo że jest w miarę dopracowana i popularny teoretycznie sprzęt, to właściwie mało kto się tym zajmuje. Jeszcze gorzej niż amigowy system. Ja kiedyś uruchomiałem, to system sam chodzi fajnie, ale też jest problem z pakietem biurowym, z przeglądarką, no to samo co mamy u siebie praktycznie. Tak że od wielu czynników to zależy.

Jakie jest właściwie twoje podejście do NG?

Nie rozdzielam „klasyka” i „NG”. To co dzisiaj się mówi o Amidze NG jest kompletnie niezgodne z tym jakie były założenia przy stworzeniu Amigi NG. To nie chodzi przecież o to, że to ma być coś zupełnie nowego, w sensie nowa platforma, tylko Amiga NG miała być dlatego Amigą NG że stare płyty główne nie dało się dalej łatać. Na siłę można, ale chodzi o to żebyśmy mieli nową Amigę. Ona po prostu nie może się nazywać jak stara Amiga ze względów prawnych.

Tak jak z Apple – nikt nie pisze Macintosh i nikt nie mówi że teraz to nie jest oryginalne Apple przez to, że się Macintosh przestał nazywać.

Tak. I chodzi o to, że niezależnie jak coś się nazywa no to weźmy pod uwagę, że w dzisiejszym świecie firmy się przejmują, marki się przejmują, rebranding się robi. Co to za różnica jak to się nazywa. Ważne jest to, czym to jest po prostu. Natomiast Amiga NG, to znaczy oprogramowanie, jest nowym amigowym systemem napisanym na nowe płyty główne. Które oczywiście już nie mają starego amigowego chipsetu, bo nie mogą mieć, bo nikt tego nie produkuje, ale mają nowe elementy, tak jak wszystkie nowe komputery. Pecety też nie mają starych chipsetów, które miały kiedyś; Maki też nie są takie jak kiedyś, to się wszystko zmienia. Problem polega na tym, że Amiga NG powstała po to, żebyśmy mogli używać na co dzień nowego systemu zamiast peceta. I tu się rzeczywiście to nie udaje do końca. Natomiast ponieważ większość ludzi pamięta Amigę przez pryzmat jakichś gier czy dem, czy jakichś programów które mieli na przysłowiową pięćsetkę, no to po prostu tak to traktują i w tym momencie jakby nie znają zupełnie takich rozbudowanych modeli; bo ci ludzie, którzy rozbudowywali komputery byli w mniejszości wtedy, kiedy Amiga była mniej popularna; no i jakby naturalnie wracają do tego, co było na samym początku. Ale dla mnie to jest błąd. Wolałbym żeby lepiej była dopracowana emulacja, tak jak w MorphOS-ie trzeba sobie pewne rzeczy pokonfigurować, a tu żeby nie trzeba było na przykład tego robić. Nie żeby teraz rozwijać system 3.1, bo to jest wymyślanie koła od nowa.

Czyli zgadzasz się z tezą, że współczesne amigowanie, a zwłaszcza w nurcie NG, oznacza właściwie system operacyjny, sprzęt jest nieistotny?

Nie do końca. Nie uważam, że sprzęt jest nieistotny. Wolałbym tak jak kiedyś, żeby sprzęt miał swoją specyfikę. Tak jak każda platforma miała kiedyś swoją specyfikę, ja wolałbym żeby dzisiaj też tak było. Ale ponieważ my o tym nie decydujemy, a decyduje jednak większość korporacji, których nie da się zmienić pod nas, w związku z tym musimy wykorzystać to, co jest dostępne na rynku. Jeżeli nawet Apple to zrobiło, to znaczy że po prostu nie ma wyjścia. Niestety, ja nie lubię tego układu korporacyjnego w dzisiejszym świecie, ale on po prostu jest. Dlatego dla mnie osobiście jeżeli mamy wybór nie mieć w ogóle Amigi, a mieć ją w takiej formie, to wolę ją mieć w takiej formie niż w ogóle. Natomiast trzeciej drogi nie ma, bo „trzecia droga” to jest wyłącznie retro. Ono też jest fajne, też mam sprzęty retro, ale to nie jest komputer, który można używać na co dzień. No i tu jest właśnie ta różnica.
Równie dobrze można mieć „pięćsetkę do odpalania Superfroga” i jakąś rozbudowaną Amigę do przeglądarki internetowej, gdyby ona spełniała wymagania nowoczesnej przeglądarki. Tu nie ma sprzeczności, że albo-albo. Może być i to i to. A kto nie brzydzi się emulacją, to może spokojnie uruchomić emulator i też się dobrze bawić. Tak że nie rozumiem po co to oddzielać – i to jedno jest Amigą i to drugie jest Amigą, tylko trochę w innej formie. Jest ewolucją Amigi na nowe czasy.

Dla mnie osobiście przejście z kanapkowanej Amigi na płytę główną, gdzie PPC nie jest na karcie tylko jest sercem płyty głównej, jest logicznym wyborem i logiczną konsekwencją. Mnie to dziwi, że ludzie którzy 20 lat temu krzyczeli że idziemy do przodu i to jest super, nagle jakiejś demencji dostają. Oni nie pamiętają, że wtedy byli za tym.

Mnie się wydaje, że to jest odwrotnie. Jest troszkę inaczej. Jak ja przechodziłem czy chciałem przejść z Amigi na coś więcej, to pierwsze co miałem pod ręką to miałem Pegasosa. Może dlatego, że w Łodzi była taka grupa dość prężna ludzi, którzy się MorphOS-em zajmowali. Ale chodziło po prostu o to, że jest jakiś amigowy system na nowy sprzęt. No wtedy jeszcze AmigaOS 4 nie było, mówię o czasach kiedy MorphOS był pokazywany, a jeszcze nie był pełnoprawnym systemem funkcjonalnym. Ale to nie do końca jest tak, że ludzie zapomnieli. Wtedy chodziło o to żeby mieć coś szybszego, coś lepszego. Lepsza karta graficzna, lepsza karta dźwiękowa, procesor itd. Ale tak jak powiedziałem wcześniej, to było w czasach kiedy ci amigowcy, którzy już zostali, to była mniejszość tych amigowców która była kiedyś. Po prostu chodzi o to, że dzisiaj ci, którzy na fali retro wracają, to są ci ludzie, którzy byli na początku. Którzy mieli te Lemingi, Lotusa, którzy używali Workbencha 1.3 itd.

Ja mówię o tym, że w czasach gdy jeszcze „Magazyn Amiga” wychodził, czyli rok 1999 bodajże, ci ludzie mówili, że nadchodzi nowa Amiga. A teraz twierdzą, że to nie jest nowa Amiga.

Tak, ale to już była ta mniejsza grupa ludzi. Powiedzmy sobie szczerze, ludzie którzy wytrzymali do roku 1999 to już była mała grupka amigowców w stosunku do tego jak była popularna Amiga wcześniej. U mnie chociażby na osiedlu pierwszej połowy lat 90., czy gdzieś powiedzmy lat 93-94, to większość znajomych miała Amigę, choćby w moim bloku.

Czyli ci ludzie odpadli wcześniej, przed 1999?

Mnie się tak wydaje, że większość odpadła, a ci którzy wracają dzisiaj do retro to właśnie są ci, którzy wtedy odpadli. I oni nie znają tych rozbudowanych Amig. Może gdzieś tam widzieli na reklamie…

Mi już nawet nie chodzi o rozbudowanie, tylko samo negowanie faktu, że coś takiego miało powstać, że były oczekiwania.

No tak, ale ci ludzie nie dotrwali do tego momentu, mam takie wrażenie. Zresztą sam widzę po swoich znajomych tutaj, że nieraz jest tak, że kompletnie jakby mają taką wiedzę może do połowy lat 90., a potem dla niektórych to już był tylko pecet. Tak że mi się wydaje, że to z tego wynika.

Jest często podnoszona sprawa kompatybilności ze starym oprogramowaniem. Podkreśla się, że ważne jest żeby emulacja była transparentna. I teraz tak – moja teza jest taka, że to powinno być istotne w przypadku gier. Natomiast jeśli chodzi o programy to ja bym je „poświęcił”. Emulację zostawił transparentną dla gierek, a reszta to nowe programy muszą powstać. Trzymanie się kompatybilności na siłę to jest straszne ograniczenie. Kiedyś będziemy musieli to i tak zerwać, nie ma co opóźniać tego momentu, choćby nawet ze względu na tę barierę pamięci RAM itd. Czy ty nie uważasz, że to jest hamulec rozwoju?

Z jednej strony jest to hamulec rozwoju, bo wiadomo że trzymając się tych wszystkich ograniczeń nie możesz mieć obsługi wielu rdzeni, tak dużej ilości pamięci jakbyśmy chcieli itd. Ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że my nie mamy takiej sytuacji jak np. miało Apple, że mogło zerwać kompatybilność i szybko opracować nowe wersje wszystkich ważnych programów. Nawet na Applu przy przejściu na architekturę PPC przez pewien okres jak się uruchamiało stare programy uruchamiało się całe środowisko pracy. To nawet gorzej niż na Amidze, bo tam się po prostu uruchamiał emulator w okienku i tyle, a u nas jest to jednak przechwycenie funkcji systemowych. Gdybyśmy mogli szybko opracować wersje nowe wszystkich starszych programów to ja bym też je poświęcił. Ale ponieważ nie możemy to uważam, że trzeba to w jakiś sposób pogodzić. Tylko ja uważam, że to niekoniecznie musi działać tak, że musimy się akurat trzymać tej ciągłości, tej kompatybilności. Spokojnie można by to zrobić drogą emulacji, tylko żeby ta emulacja była wygodna dla użytkownika.

Ja ci podam przykład konkretny. Niedawno miałeś promocję MorphOS-a, którą widziałeś na własne oczy, bo byłeś w Neuss. Jeżeli masz przepisane jądro systemu, Ambient, a jeśli masz Ambient to i MUI masz też, to właściwie jakie tracisz aplikacje? Iris będzie działać natywnie, masz przecież Flow Studio, przeglądarka internetowa też będzie natywnie, to po jakiego grzyba ciągnąć te kilkaset pchełek czy portów. Bo porty można zrobić jeszcze raz już na nowy procesor, bo to są porty z peceta i tak. Jeśli mówimy o nowych rzeczach.

O nowych rzeczach tak, ale mi chodzi o te stare.

Ale konkretnie co na przykład? Co tracisz konkretnie?

Z mojego punktu widzenia straciłbym całe oprogramowanie z którego korzystam, To znaczy rzeczy typu Page Stream i Turbo Calc. Natomiast gdyby były nowe wersje tych programów, albo odpowiedniki nowe przeportowane, to oczywiście nie musiałbym korzystać. Taki przykład żeby był praktyczny. Przy tych projektach które robię, chociażby książce o Wordworthcie, wykorzystuję stare materiały. I mam np. dokumenty zapisane w różnych amigowych programach, choćby arkusze, i ja muszę z tego skorzystać, choć mogę pod emulacją – jeśli byłaby wygodna. Oczywiście jest fajniej jak stary program integruje się z systemem. Natomiast to nie jest dla mnie taki wymóg że to musi być. Ale jeśli amigowcy nie są w stanie opracować szybko nowych wersji starych programów, a nie są w stanie, bo przypomnij sobie kiedy miała być nowa wersja Art Effecta na PPC – w ogóle jej nie ma przez kilkanaście lat; no to w tym momencie wydaje mi się to jest jedyne rozwiązanie, tylko że ono technicznie rzecz biorąc może być różnie wykonane. Dla mnie jest tylko ważne, żebym ja jako użytkownik mógł to wygodnie uruchamiać, nic więcej.

No nie wiem. Z mojego punktu widzenia AmigaOS 4 to właściwie tracę SketchBlock, TuneNet – z takich natywnych aplikacji co mi przychodzą do głowy. Bo w zasadzie całe pozostałe oprogramowanie, czyli Hollywood taki niby killer-app przecież, on jest też na PC, Blender jest na PC i właściwie po kolei wymieniając te wszystkie porty to bardzo szybko odrobilibyśmy te straty w oprogramowaniu. Jeżeli mówisz o starych formatach plików no to ci przypomnę – a kto dzisiaj się zajmuje formatami plików z DOS-a na PC? To co dla ciebie jest istotne z racji profesji jaką się zajmujesz, że musisz mieć dostęp do oryginalnych plików, bo robisz gazety retro, ale przeciętny użytkownik ja myślę że mu to obojętne. Czy na płytce CD sprzed 20 lat będzie chciał jakiś plik sobie otwierać? Bardzo wątpię.

No nie, jeżeli byśmy ograniczyli się do nowych użytkowników no to pewnie, bo oni nie będą uruchamiać starych programów, bo najczęściej nie wiedzą jakie istnieją. Ale jeżeli mówimy o tym, o czym się mówi nie raz, żeby przekonać właśnie amigowców (nie wszystkich, ale tych co chcą coś na Amidze robić) że po co masz mieć 1200 rozbudowaną jak możesz sobie uruchomić AmigaOS 4 albo MorphOS, robić to samo wygodniej. Bo taka jest prawda. Jak ja uruchamiam sobie te moje programy, przysłowiowy Page Stream, z którego muszę korzystać, no to na Amidze 1200 działa dużo wolniej niż na MorphOS-ie.

Zgadzam się z tobą, też lansowałem taką tezę, że po prostu Amiga NG to się robi to samo co na Amidze tylko szybciej i wygodniej. Nawet zaliczam się do osób, które nie mają ciśnienia na przeglądarkę, na internet ogólnie, tylko na jakiś fajny osobisty komputer.

Problem rozwiązałby się wtedy jakby systemy miały wbudowane nie tylko przechwytywanie funkcji systemowych i emulator starego procesora, tylko żeby po prostu była pełna emulacja chipsetów. Wtedy byłoby coś takiego, że mógłbyś sobie uruchomić bezpośrednio dowolny obraz dyskietki, płyty, np. dla CD32, żeby to wszystko działało normalnie, tylko z obrazów tych nośników. Myślę, że wtedy by się dyskusja skończyła. Tylko że nikt z deweloperów nie chce tego zrobić i nikt o tym nie myślał na samym początku. Bo wtedy kiedy Amiga NG powstawała to właśnie miał być już komputer, który miał odchodzić od chipsetów. No i dlatego jest emulator. Z tym że mnie to nie przeszkadza. Ja uruchamiam emulator na Amidze NG (no dobra, na MorphOS-ie, bo się ktoś przyczepi, że to nie Amiga NG) i dla mnie jest to równie wygodne. Jedyny problem, który mam, to taki, żeby na początku skonfigurować to wszystko. Ale to się robi raz; skonfigurujesz emulator, a potem możesz sobie dodać tak jak mam u siebie żeby format pliku był rozpoznawany przez Ambient, klikam dwa razy na pliku ADF, uruchamia się mi emulator, który od razu otwiera mi ekran emulatora, ten przysłowiowy Super Frog. Tak że dla mnie to jest bardzo wygodne i jest tylko problem, że to nie do końca jest dobrze dopracowane. Bo ten emulator jednak nie uruchamia wszystkiego super dobrze, ale większość rzeczy chodzi i tak, więc jest OK.

Dobrze, zabawimy się teraz we wróżkę. Jak ty widzisz przyszłość dalej – co się stanie z AmigaOS 4, z MorphOS-em i z AROS-em? Czy powstanie coś nowego?

Mnie się osobiście wydaje, że z tego wyłoni się jeden system po prostu. Zostanie jeden system, nie wiem który. Na dzień dzisiejszy wyglądałoby na to, że MorphOS, ale wcale nie optuję za tym.

Ale „wyłoni się” w sensie, że przetrwa, nie że się połączą?

Że przetrwa, nie sądzę żeby się połączyły. Są za duże zadrażnienia między ludźmi i włożyli pracy tyle przez wiele lat, że nie sądzę by ktokolwiek chciał ustąpić, skoro nie chcieli tego zrobić na początku. Mi się wydaje, że jeden system przetrwa, reszta naturalnie jakby zwinie się, no bo deweloperów będzie mniej, bo ludzie odejdą itd. W mojej ocenie prawdopodobnie Amiga klasyczna też w jakiejś formie przetrwa, nie wiem czy w formie może sprzętów FPGA czy nie, ale przetrwa, bo to jest jednak troszkę inny rodzaj Amigi, może dla innego odbiorcy. Przypuszczam, że dwie grupy zostaną ludzi, którzy będą to używać. Trochę się bawić, trochę może nawet pracować, przecież wiele rzeczy można zrobić. Natomiast wszystko zależy od tego tak naprawdę która grupa z tej Amigi NG zostanie. Bo tutaj pewnie jakbyś sobie zobaczył pod AROS-a, MorphOS-a i AmigaOS 4 to każda z tych grup ma trochę inne podejście, i do sprzętu i do oprogramowania.

Nie dopuszczasz takiej możliwości, że np. ci ludzie którzy obecnie są fanami Amigi klasycznej, albo nawet nie tyle fanami co umiarkowanymi użytkownikami, wcześniej czy później przekonają się do AmigaOS 4? I to OS 4 będzie wegetować na tym PPC jeszcze długie lata, a np. o MorphOS-ie świat zapomni, bo się wykruszą deweloperzy, bo jest ich tam np. 10? W sumie to się opiera na takich ikonach jak 'bigfoot’ – nie ma 'bigfoota’ i jest problem. A dla takiego AROS-a np. nigdy nie będzie problemu – otwartoźródowy, działa na PC, oby się komuś chciało. Więc nie wiem skąd ten optymizm co do MorphOS-sa, mógłbyś uzasadnić dlaczego on miałby przetrwać?

Ja nie twierdzę, że MorphOS na pewno przetrwa, na dzień dzisiejszy tak się wydaje. Bo okazuje się, że po etapie marazmu nagle coś się pojawiło. Tak że ja nie sądzę, nie jestem przekonany i optuję za tym, że koniecznie to MorphOS będzie. Ale mi się wydaje, że ta jedna grupa z tych rozłamów, które powstały; dwie grupy zostaną na stałe. Jedna która już kultywuje klasyki i nie chce nic nowego, no bo pamięta te stare komputery i nie chce rozwoju, najwyżej nowe gry czy jakieś drobne programy. A druga grupa, która będzie kultywować te nowe Amigi jakby, czyli jakiś tam rozwój nowych systemów, chociaż on nie będzie pewnie jakiś dynamiczny.

Czyli używasz tego systemu MorphOS i widzisz to dobrze?

MorphOS dla mnie, jeślibym miał ocenić system bez dodatków, to dla mnie jest to bardzo wygodny, bardzo fajnie zrobiony system. Natomiast brakuje mu oprogramowania, jak każdemu amigowemu systemowi. Dlatego odcięcie się od starego oprogramowania całkowicie nie wchodzi w grę jak dla mnie, natomiast gdyby przetrwał tylko AROS, albo tylko OS 4, to ja nie mam jakichś oporów. Po prostu ja, jeżeli by się okazało że któryś z tych systemów bardzo odstaje, a drugi wychodzi na prowadzenie i nagle się okazuje, że jest więcej oprogramowania, to ja na niego przejdę.

Czyli nie masz problemów ideologicznych, że np. upada MorphOS to już rezygnujesz całkiem?

Każdy z tych systemów, wbrew temu co ludzie mówią, jest rozwinięciem nie tylko Amigi ale przede wszystkim robią to ludzie, którzy używali starej Amigi. No przecież AmigaOS 4 …

…no wiem, swoi dla swoich to robią, to nie jest obcy system, z kosmosu.

MorphOS powstał dlatego, że Phase 5 robiło karty. I ci ludzie, którzy robili oprogramowanie, zgromadzeni wokół m.in. Phase 5 zdecydowali, że zrobią swój system, wtedy kiedy jeszcze nie było AmigaOS 4.

No dobrze, ale jeśli chodzi o Phase 5 to nie są deweloperzy systemowi, bo tutaj masz ciągłość. W AmigaOS 4 masz rozwój przez firmę oficjalny cały czas, przez Amiga Inc., w oparciu o oryginalne źródła. W przypadku MorphOS-a i AROS-a to już raczej można powiedzieć to nie są deweloperzy oryginalnego systemu tylko jakaś inżynieria wsteczna itd.

Masz rację, tego nie neguję, tylko jakoś nie widać tego, żeby ci deweloperzy oryginalnego amigowego systemu nagle wychodzili na prowadzenie. Nie widzę różnicy jakościowej. Gdyby była różnica jakościowa to jak najbardziej, natomiast to że rzeczywiście to jest system, klon systemu Amigi, w jakiś kombinowany sposób powstały, no to jest jak najbardziej prawdą. Natomiast dla mnie jest ważne jak on działa. A jeden i drugi działa dobrze.

’bigfoot’ z tego co słyszałem 4 lata się przygotowywał do tego (pokazu MorphOS-a na platformie x64), można powiedzieć że do końca nie było wiadome, czy to wstanie. Do rana walczyli, żeby ten MorphOS postawić na tym Neuss. Ile według ciebie czasu minie żeby to było puszczone do ludzi?

Ja trochę rozmawiałem m.in. z Jackiem Piszczkiem. Twierdził, że oni właściwie dopiero co uruchomili ten system, że nie byli nawet pewni że w Neuss uda się go uruchomić. Ale że dało się to skończyć w ostatniej chwili praktycznie. No i że np. system się bootuje z sieci, dlatego że jeszcze sterowniki do dysków, napędów, kontrolerów, nie są całkowicie gotowe. Tak że tam właściwie powstały dopiero zręby systemu, te najważniejsze programy, które się odpalają, ale trzeba zrobić sterowniki. Mnie się wydaje, że z rok-dwa to jest taki okres jaki potrwa, w którym system będzie w miarę używalnym stanie. Natomiast jeżeli będą chcieli dopracować go tak jak zazwyczaj robią, że systemy są w wersji beta nie puszczane, tylko w miarę skończone, to myślę że z 2-3 lata. Tak mi się wydaje, w tych granicach.

Myślę, że poruszyliśmy już wystarczająca liczbę tematów, a każdy wywiad musi kiedyś się zakończyć. Co na koniec chciałbyś przekazać naszym czytelnikom?

Myślę, że najważniejsze jest to, abyśmy używali naszych Amig, a nie trzymali je w szklanych gablotach jako okazy muzealne. Niezależnie od tego, czy używasz klasyka, emulacji, czy jednego z systemów NG – dalej masz do czynienia z ewolucją tego samego pomysłu, tylko w innym wydaniu. Cieszmy się tym, co sprawia nam największą przyjemność i trzymajmy kciuki za przyszłe projekty.

’truman burbank’ – Amiga NG (8) 3/2019

—> do spisu artykułów

Dodaj komentarz