You are currently viewing MorphOS na PowerBooku – pierwsze wrażenia użytkownika AmigaOS 4

MorphOS na PowerBooku – pierwsze wrażenia użytkownika AmigaOS 4

Czas na moją recenzję MorphOS-a. Właściwie to nie jest typowe porównanie do systemu AmigaOS 4, raczej opis zetknięcia się pewnych wyobrażeń z namacalnym przedmiotem i systemem.

PowerBooka z MorphOS-em dostałem od 'recedenta’ i wynikało to raczej z jego determinacji żebym poznał MorphOS-a niż moich chęci. Zastrzegłem sobie, że jeżeli okaże się, że wymaga on dalszych zabiegów, np. będę musiał szukać zasilacza na Allegro czy „bawić się” w jakieś „druciarstwo”, to nie będę z tym walczył, zwyczajnie nie będę tego używał. Otrzymałem sprzęt przygotowany – wyczyszczony, z działającym zamiennikiem baterii i nałożoną nową pastą chłodzącą na procesor i grafikę. 

Dostałem też garść porad dla początkującego:

Bateria jest o tyle istotna, że z jakiegoś powodu A1106 są kapryśne przy włączaniu jeśli bateria nie jest choćby częściowo sprawna. Musiałbym wypinać i wpinać zasilacz przy wyłączaniu i włączaniu komputera. Co prawda i tak co 30 minut trza będzie resetnąć ale reset tu by nie przeszkadzał tylko pełne wyłączenie i włączenie.
Hmm… Włącza się przyciskiem Power :).
Prawy przycisk myszki „z gładzika” uzyskujesz pacnięciem dwoma palcami na raz.
Jeśli zamiast boot screena masz jakiś kolorowy misz-masz (na A1106 chyba nie, raczej na A1138) to zmniejsz jasność monitora do zera z klawiatury a potem podciągnij z powrotem. Albo zresetuj. Dodatkowe moduły screenbara wywołujesz prawym przyciskiem na gadżecie głębokości ekranu w prawym górnym rogu. „Dock” na dole konfiguruje się w ustawieniach Ambienta.
WiFi może działać kapryśnie na nowszych routerach. Więcej na teraz nie pamiętam.
Acha, jak chcesz wyciągać okna częściowo poza ekran to domyślnie trzeba przytrzymać Ctrl żeby się dało. Jak chcesz to zmienić to wejdź w IControl w systemowych prefsach (tam jest dużo więcej do „konfiguracji pod siebie”).
To pewnie wiesz, ale na wszelki wypadek: żeby katalog „zapamiętał” ułożenie ikonek po snapshocie to musi sam mieć ikonę.
Gdybyś włożył płytę i potem chciał ją wyjąć, to od tego masz przycisk na klawiaturze „Eject” (w prawym górnym kącie klawiatury), ewentualnie systemowo – na górnej belce masz sbar do tego (z ikonką wyjmowania napędu), albo z shella polecenie Eject zdaje się. Chyba że tak zepsułeś że system nie wstaje, to wtedy ostatnią deską ratunku jest przytrzymanie przycisku touchpada (albo LMB) podczas startu, to wtedy powinien wypluć płytę.
Pracę wentylatorów możesz regulować, żeby mniej się grzał a bardziej hałasował. W ustawieniach systemowych/laptopowych chyba.

Po prawdzie to nie pamiętałem o nich w ogóle.

Sprzęt z zewnątrz

Pierwszym zaskoczeniem był w miarę nie zużyty wygląd. Byłem przygotowany na „najgorszy wariant”, czyli że przyjdzie jakiś „syf”, w końcu sprzęt ma 16 lat. Oprócz lekkich przetarć i odbarwień na spodzie (prawdopodobnie był zawilgocony, 'recedent’ wspominał, że wymieniał płytkę od USB bo była skorodowana), właściwie laptop wygląda nie jak nastoletni, ale 3-letni.

Widać za to, że bateria jest nieoryginalna – zamiast metalu jest użyte „coś”. Niemniej nawet zamiennik posiada użyteczną funkcję sprawdzania przez nacisk palca stanu baterii, to się naprawdę przydaje.

Zaskoczeniem natomiast okazał się zasilacz o rozmiarach kloca. Kabel z wtyczką też nieoryginalne, ale chyba nowe. Niestety zamiennik nie ma świecącej końcówki (pomarańczowa – ładuje się, zielona – naładowany).

Inne grzeszki mojego egzemplarza to niedziałający lewy Alt i rozładowana bateria zegara. Co oznacza, że laptop jak wstaje musi mieć ustawianą datę.

Tuż przed napisaniem artykułu sprawdziłem ile kosztuje taki idealny laptop, tyle że 17 cali, z niewyjechaną baterią, ze wszystkimi elementami oryginalnymi i w super stanie i trafiłem na egzemplarz z przesadzoną ceną 1500 zł. Myślę, że w przedziale 500-1000 zł da się skompletować ładny laptop do MorphOS-a.

W każdym razie wszystko było czyste, nie było to w stanie jakim mógłbym się brzydzić, że używam po kimś.

Sprzęt w działaniu

Bateria

Po włączeniu bateria miała 97% i pojemność w okolicach 5000 mAh. Niestety okazało się to fikcją, jak testowałem wygaszacze to po włączeniu zrobił się czarny ekran na amen, komputer przestał działać. Co się okazało, w momencie bateria z 40% zrobiła się 0%. Po podłączeniu zasilacza okazało się, że bateria nie ma już 5 tys pojemności a 3,5 tys. Chińszczyzna. Wychodzi na to, że muszę się pilnować i nie rozładowywać go za mocno (albo pracować na zasilaczu).

Dopytałem się jak to z tymi bateriami i zamiennikami jest i dowiedziałem się, że nawet zamienniki jest kłopot dostać, zwłaszcza do modeli 17 cali, a regeneracja oryginalnej baterii jest droga (powyżej 200 zł). Po przemyśleniu, zważywszy na wiek sprzętu, cenę zamiennika (70 zł) – chyba wymagałem za wiele. Skoro na baterii działa mi spokojnie ponad godzinę, a zasilacz daje stabilne napięcie, to nie ma co się czepiać.

Zasilacz

Klocek daje ponad 65 W. Oryginalna wtyczka 6-pin została wymieniona na „makową”. PowerBooki mają wysokie wymagania odnośnie zasilania (potrzebują dużo wat), a ten zasilacz daję radę.

Ekran

Nie ma badpikseli. podświetlenie jest równe. Ekran nie jest bardzo jasny, ale też nie jest bardzo wyeksploatowany. Używany w pokoju przy dziennym oświetleniu w ustawieniu jasności 50% nie powoduje dyskomfortu.

Klawiatura

Z delikatnym podświetleniem, o niskim skoku, pracuje leciutko. Nie mam zastrzeżeń. Wygląda jak nowa.

Co do wspomnianego wyżej niedziałającego lewego klawisza Alt (niezbędny np. do uzyskania litery „ę”) okazało się, że z prawym uzyskam to samo, więc nie ma problemu. Prawdopodobnie da się zmapować klawisze używając choćby funkcyjnego klawisza Fn, ale nie dokopałem się do tego, a stan jaki jest mi wystarcza.

Złącza zewnętrzne

Jest ich dużo, różne applowe wynalazki. Korzystałem tylko z USB (pendrajw) i działało bez zarzutu.

Problemy sprzętowe

Wystąpiły dwa. Pierwszy to artefakty na ekranie, które pojawiały się co któreś uruchomienie, reset wystarczał do ustąpienia. Na wycinku zdjęcia tego nie widać, ale wyglądało to tak, jakby obraz był w 3 kopiach nachodzących częściowo na siebie w przenikający sposób. Nie wiem czy to był problem jakiegoś sterownika, czy sprzętowy.

Drugi to problem z WiFi, które zdechło w czasie próby odpalenia YouTube w 720p. Próbowałem wszystkiego, czyli rezygnacji z DHCP i ustawianie na sztywno parametrów, zmianę DNS-ów, nic. Jakiś czas używałem ze smartfonem podpiętym przez kabelek na USB w roli hotspota, bo mam sporo niewykorzystanych gigabajtów i działało to dobrze. Oba te problemy skończyły się jednego wieczora, gdy zostawiłem laptop włączony i zapomniałem o nim. Jak wróciłem to był wygaszacz, po wybudzeniu na belce było 139 stopni które szybko zmieniło się na 55. Pewnie był jakiś błąd prezentacji danych, nie mogło być aż tyle, niewątpliwie jednak coś się wygrzało. Od tamtej pory nie mam problemów – ani artefaktów ani kłopotów z WiFi. Deus ex machina.

Obsługa laptopa

Są w systemie przewidziane ustawienia dla laptopa. Przykładowo jest możliwość regulacji w jakich temperaturach mają się załączać wiatraki. Tu niestety nie jestem w stanie stwierdzić na ile coś działa jak działa, bo tak jest, czy to wynika z konkretnie mojego egzemplarza. Na przykład nigdy nie słyszałem, żeby to chłodzenie się załączyło. Zauważyłem też nieznaczne i sporadyczne przeskakiwanie wskaźnika na ekranie. Niewątpliwym plusem jest obsługa gestów. Na przykład pacnięcie dwoma palcami naraz w gładzik wywołuje mi belkę Ambienta.

Ogólnie laptop jest przyjemny w użyciu.

Pierwszy kontakt z systemem

Na początek stwierdzenie, które może być zaskoczeniem – to nie wygląda jak „jakaś dystrybucja linuksa”. Nie wiem jak w ogóle można było wpaść na takie porównanie. Na tej zasadzie można każdy system okienkowy, który się nie zna, określić jako linuks. Ani tu nie widzę menadżera pakietów, ani rozwijanego paska „Start” wymyślonym w Windows i powielanym „wszędzie”, itd. Workbencha to też nie przypomina z pewnością. Właściwie jakby nie znajome nazwy katalogów to byłoby dla mnie jakieś Haiku 2, jakiś alternatywny system, może egzotyczny, ale z pewnością nie pomyliłbym go z linuksem.

System sprawia wrażenie odchudzonego, posprzątanego, minimalistycznego. Na pewno rzuca się w oczy na minus brak docka na dole, za to na górnej belce można dodawać wtyczki. Opcje personalizacji jak dla mnie są ubogie. Ja wiem, że jest MUI, ale jeśli mówimy o ustawieniach GUI, to w AmigaOS 4 jest to praktycznie nieskończone. Być może jest to gdzieś w ustawieniach Ambienta, ja nie trafiłem na to.

Jest dużo rzeczy, które nie rozumiem, ale pewnie da się to ustawić, czy zrozumieć że działa to inaczej. Na przykład gadżet rozmiaru okna – nie wiedziałem jak zrobić, żeby mieć okno na cały ekran; trzeba zaptaszkować sobie w ustawieniach, że dwuklik w belkę powoduje maksymalne rozciągnięcie okna. Zapewne w drugą stronę byłoby tak samo – użytkownik MorphOS-a byłby zagubiony w OS 4. Poniżej jedna z takich dziwnych dla mnie rzeczy, pewnie dla morfosowca to jakaś „oczywista oczywistość” „dlaczego tak”. Opcje MUI, Ambienta i systemu są oddzielnie, to nie ja to wymyśliłem, może to rodzi mi problemy gdzie coś znaleźć.

Przyjmuję optymistycznie, że oba systemy mają możliwość ustawienia wyglądu pod siebie, z zastrzeżeniem że są rzeczy, które MorphOS nie potrafi (np. nie da się uzyskać wyciętych belek okien). Moim zdaniem żeby dało się zmieniać np. kolor belki trzeba by w ogóle zmienić sposób skórkowania. To nie mogą być pocięte bitmapy, to powinno być zrobione tak, że wprowadza się wartość hexadycemalną jak na stronach www. Czyli byłyby określone w panelu możliwe do spersonalizowania elementy, a całość zmian można byłoby zapisywać jako własny motyw. Takie coś byłoby łatwo przenośne i zajmowałoby śladowe ilości miejsca na dysku. No ale, miało być o wrażeniach a nie jak poprawić MorphOS-a. Dowiedziałem się, że są „Flavoured skins”, ale to „może kiedyś”, nie chciałem zaczynać od „paczowania”.

Ogólnie wygląd systemu mi się podoba, natomiast niekoniecznie ikonki na pasku funkcji w oknach. Tryb przeglądarkowy niewątpliwie podnosi funkcjonalność – np. nie ma żmudnego sięgania do menu „pokaż wszystkie pliki”, tylko robi się to jednym kliknięciem.

Zaskoczeniem jest możliwość personalizacji ekranu bootowania, który w świecie AmigaOS 4 jest praktycznie niezmienialny (przedziwny sposób kodowania obrazu przez Hyperion został opisany w numerze 1 naszego magazynu). Niestety ekran bootowania wyświetla się ułamek czasu bootowania w ogóle (4 sekundy na 35 całości), ale tym bardziej warto docenić, że komuś się chciało.

Prefsy są ohydne. Wiem, że dla AmigaOS 4 powstał jakiś programik, który robi to samo, ale chyba prawie nikt go nie używa. Zamysł był taki, żeby ikony miały stałe pozycje, całość była uporządkowana. Niestety w morfosie odległości są za duże, wielkie okno w którym jest garść ikon, kloc. Można było inaczej, np. w 4 blokach a nie rzędach.

Tu muszę wspomnieć o dziwadełku – parze „Drukarki” i „Printer”. MorphOS dziedziczy klasyczny system TurboPrint, ale też ma własny. Niemniej to rozróżnienie można było zrobić w bardziej logiczny sposób. Już nie mówię o scaleniu w jeden panel.

Wspominałem o zużytej baterii zegara i konieczności ustawienia czasu. Więc jest panel ustawienia czasu, również jest kobylasty jak Prefsy, ale ma niezaprzeczalną zaletę – po nawiązaniu połączenia z WiFi data i czas ustawiają się same z internetu. Bynajmniej u mnie nie trzeba klikać nawet w przycisk „Ustaw datę…”, to się dzieje w tle.

Plusem jest narzędzie do zrzutu ekranu. Działa na kilka sposobów i jest nowocześniejsze i wygodniejsze niż w OS 4. Oprócz widocznego niżej grabbera (pokazuję porównawczo, bo jest bardzo podobne jak w OS 4) ma dostępne inne, wszystkie opcje zrzutów są na belce pod jednym menu.

Wyciągnąłem wszystkie moduły sbar na belkę przy okazji dla pokazania.

Fajnie rozwiązane są opcje klawiatury (pod flagą opcje „Wirtualna klawiatura” i „Key explorer”):

Dużo rzeczy jest konfigurowalnych, poniżej iControl.

Internet

Kiepski. Popularny test prędkości Ookla pokazuje mi 5 megabit, niezależnie od sposobu w jaki korzystam z internetu (WiFi, hotspot po kabelku oparty na transferze komórkowym). Test Upload nie mógł zakończyć się powodzeniem na obu przeglądarkach. Tu przechodzę do przeglądarek Odyssey i Wayfarer. Z racji powolności internetu nie mogłem ich docenić. Wayfarer o wiele lepszy od Odysseya, ale prędkość wczytywania jest różna; im bardziej rozbudowana strona tym Wayfarer wydajnościowo bardziej odstaje od Odyssey. W teście Ookla troszkę wolniej pobiera, za to ma sporo krótszy ping niż Odyssey, ale to może być indywidualne dla „mojego” internetu.

Raz mi udało się odpalić coś na YT w 360p i było płynnie, ale „nie do przesady” (nie jak na PC). Myślę, że w tym przypadku powód to ta nędzna prędkość 5 megabitów.

To samo dotyczy Facebooka – zalogowuję się z uwierzytelnieniem, niby coś się zaczyna ładować i nagle „game over”. Pewnie coś trzeba ustawić, może coś z SSL-em, w końcu są osoby którym działa. Ale jak ktoś może napisać „a u mnie działa”, no to ja mogę „a u mnie nie”.

Dziwne są te problemy z sieciówką, ale wątki były zarówno za granicą jak i na PPA. Niby jest ten sam układ Broadcom co w iBookach i ten sam sterownik, ale coś się chrzani.

Co do samych ustawień sieci to są bardziej rozbudowane.

I tu muszę wejść na kolejny kontrowersyjny temat – jakość spolszczenia

Polonizacja

Na pewno jest lepiej niż kiedyś. Ogólnie całość jest spolszczona, także te rozbudowane opcje…

…ale są też miejsca w ogóle nietknięte, tak jak pokazany niżej panel USB

Podsumowując, oceniam na szkolną czwórkę.

Dołączone oprogramowanie

Zaskoczeniem są gry. Nie jest tak jak w OS 4, że jest dużo gier, ale jako dodatek do emulatora. Chodzi mi o coś na kształt sapera i pasjansa w Windows. I tu MorphOS zaskakuje, bo jest kilka gierek. Takie sobie, no ale są.

MorphOS ma swoje odpowiedniki programów tych co w OS 4, ale na ile się zorientowałem to nie ma dobrego odtwarzacza klasy TuneNeta. Poniżej katalogi Tools i Utilities.

Na pewno najjaśniejszym punktem jest FlowStudio:

Po doinstalowaniu SDK na tym można już coś zrobić.

Wrażenia z użytkowania

Wydajnościowo to trudno mi powiedzieć, bo to „pierwsze spojrzenie”, obadałem tylko goły system. Na pewno szybciej wypakowują się archiwa, ale to jest powiązane z lepszym procesorem niż mam w AmigaOne 500.

Jest stabilnie. Sama świadomość, że nigdy nie wyskoczy płachta z Grim Reaperem na pół ekranu jest kojąca. Właściwie jedyne komunikaty błędów jakie miałem to z przeglądarki.

Pewnych rzeczy mi brakuje, chociaż nie używałem ich. Na przykład nie ma edytora patternów do tworzenia własnych teł i różnych takich archaicznych rzeczy, które jednak mocno budowały amigowy klimat. Brakuje mi nawet IBrowse, które przy takim internecie pozwoliłoby mi pobuszować po repozytorium plików.

Dziwią drobne niedoróbki. Na przykład można sprzętowo, używając klawisza Fn w kombinacji z dedykowanymi, regulować jasnością monitora, a nawet podświetlenia klawiatury, i jest to wyświetlane na ekranie w postaci skali z pionowych kresek…

… ale za to nie ma prezentacji regulacji dźwięku. To znaczy ona działa, widać to choćby na belce, ale nie jest podawana na ekran. Dymki w Prefsach niespolszczone – przecież tego nie jest dużo i przez lata niewiele tam się zmienia. Grafika pokazująca na czym polega test monitora (jedna z opcji testowych – „Głębia czerni”) – reprezentacja kwadratów z szarościami jest odwrotna niż w rzeczywistym teście – przecież tu wystarczy obrócić obrazek. Drobiazgi. Może tylko ja zwracam uwagę na takie rzeczy? Wkurzająca jest też tabliczka po upływie 30 minut dema. Powinna wyświetlać się raz i dać minutę spokoju na zakończenie wszystkich działań. Niestety po każdym kliku odnawia się; przesunięcie na kraj ekranu nic nie daje, bo znów otwiera się na środku.

System wydaje mi się bardziej jednolity w porównaniu z AmigaOS 4 i pewnie taki jest. Wydaje mi się też nowocześniejszy. Dużo wygodniej mi się na nim działało. Jednocześnie mimo otwartości na poznanie w żaden sposób nie czuję w nim Amigi. Zawsze używałem tylko Workbencha i dla mnie takie przestawienie się jest chyba niemożliwe. Zdaję sobie sprawę, że wielu amigowców zawsze marzyło żeby nie mieć Workbencha tylko taki nowoczesny, posprzątany system. No ale wrażenia mam takie jakie mam, nie wyczaruję innych.

Wydaje mi się, że przy wyborze platformy NG dla wielu osób duże znaczenie ma (oprócz oczywistej różnicy w cenie komputerów dla AmigaOS 4 i MorphOS) co ma dla nich większą amigową wartość – Workbench czy MUI.

Poniżej porównawczo panel AHI – Kolejno AmigaOS 4.1 FE i MorphOS 3.15

Podsumowanie

To były pierwsze wrażenia, z kilku uruchomień. Starałem się, żeby negatywne i pozytywne spostrzeżenia przeplatały się równomierne. Nie zwykłem owijać w bawełnę. Liczę na sprostowania i komentarze od sympatyków MorphOS-a.

Laptopa będę sporadycznie używał choćby przez wzgląd na współpracę w środowisku (magazyn, tłumaczenia), niemniej motyl mnie nie porwał. Fajny, ciekawy system, na pewno dobrze byłoby jakby się rozwijał jako alternatywa dla AmigaOS. Pewnie kiedyś napiszę drugi tekst, omawiający już dopieszczony system, z doinstalowanym oprogramowaniem, ale na razie to była dla mnie tylko przygoda.

Dodaj komentarz