Moda na retro i pixelozę trwa. Nie tylko w świecie Amigi m68k, ale w świecie NG także. Tworzy się tytuły, które zadowalają się podstawowymi konfiguracjami, pomimo że Klasyk dysponuje szybkimi kartami turbo, rozszerzeniami pamięci czy kartami graficznymi. O New Generation to już nie wspomnę. Takie „przystawki” to w NG wręcz rzecz oczywista, żeby uruchomić choćby system.

Tworzenie takich gier ma swoje dobre strony (mam nadzieję); część programistów zdaje sobie z tego sprawę, że – wypuszczając tego typu tytuł – muszą się trochę postarać. Ich produkt musi się wyróżniać i nie być pierwszą lepszą platformówką czy strzelanką. Przyjdzie, ponieważ moment, że to całe retro zacznie użytkownikom bokami wychodzić i nagle wszyscy sobie przypomną, że Amiga Klasyczna i NG potrafi dużo więcej niż tylko ukazywanie wspomnianej wyżej pixelozy, okraszonej piękną i płynną animacją. A owe retro produkcje zostaną zweryfikowane przez graczy i na „tapecie” zostaną tylko te tytuły, które mają w sobie to coś.

Co do mody, tym razem powiało nią z Dalekiego Wschodu, konkretniej mówiąc z Japonii. A prezentowany Hydra Castle Labyrinth cechuje właśnie posiadanie tego czegoś, ale do rzeczy.

Bez żadnego wprowadzenia i historyjki, wcielając się w postać rycerzyka, uzbrojonego w goły mieczyk, zostajemy wrzuceni w sam środek zamczyska. Cel: przejść w jednym kawałku całą kondygnację, zdobywając klucze, broń i inne przydatne gadżety, aby na końcu dorwać finałowego bossa: tytułową Hydrę. Niestety, w naszej labiryntówce ów finałowy czarny charakter nie będzie jedynym. Czeka nas cała masa przeciwników, wspomaganych wszelakimi pułapkami, przeszkadzajkami i śmiercionośnymi machinami. Na szczęście jest na to rada: od czasu do czasu z unieszkodliwionego oponenta wyskakuje dodatkowe życie w postaci serduszka oraz możemy skorzystać z checkpointów, w których dokonujemy zapisu stanu gry. Najlepsze jest to, że gdy uruchomimy grę z save’a, gratis dostajemy cały pasek energii.W poprzednim numerze opisywałem konfigurację joypada USB w systemie AROS. Napomniałem w artykule, że mapowanie klawiszy przydaje się szczególnie wtedy, kiedy twórcy gier nie chcą skorzystać z lowlevel.library i stosu Posejdon podczas tworzenia swoich produkcji, implementując tylko klawiaturę. W Hydra Castle Labyrinth nie spotkamy takich atrakcji. Autor zadbał o to, abyśmy mogli pograć swoim ulubionym kontrolerem. Tak więc joystick bez problemu zareaguje na ruchy naszego przeciwnika, atak, skok, czy dostęp do ekwipunku.

Strona graficzna ewidentnie daje nam do zrozumienia, że jest to tytuł skierowany do sympatyków retro. Wspomnianą wcześniej pixelozą wieje ze wszystkich stron. Niemniej jednak jest ona utrzymana na przyzwoitym poziomie. Plansze są dość czytelne, postacie i inne elementy przyzwoicie narysowane. Efekty są ładne, a animacja płynna.

Podczas rozgrywki graczowi towarzyszy bardzo podniosły i waleczny motyw muzyczny. Uzupełniają go dość realistyczne odgłosy walki i inne efekty dźwiękowe, które dobrze współgrają z akcją na ekranie. Ogólny odbiór strony muzycznej w grze jest pozytywny i przyjemny dla ucha.

Jako osoba wychowana na przyjaciółkowych pikselach, doceniam nurt retro także w świecie Amigi NG. Musimy być jednak świadomi, że ta Bańka Spekulacyjna (szerzej omawiana, jako Bańka Retro, podczas pierwszej edycji Syntax Error Retro Party w Katowicach, na której miałem okazję być), kiedyś pęknie. Pozostaną tylko takie tytuły, które zasługują na uznanie retro-graczy. Ze swojej strony nominuję Hydra Castle Labyrinth.

Tytuł: Hydra Castle Labyrinth
Platforma: AROS , AmigaOS 4  
Firma: E. Hashimoto  
Rok produkcji: 2011-2019  
Grafika: 7 , Muzyka: 8 , Grywalność: 9 

’Don Rafito’ – Amiga NG (7) 2/2019

—> do spisu artykułów

Dodaj komentarz