Nie da się ukryć, że dla Amigi NG nie pojawiło się za wiele tytułów wartych ogrania. Absolutna większość gier można sklasyfikować jako kiepskie autorskie dzieła lub nieudane porty. Tym bardziej wydanie Shogo MAD na AmigaOS 4.1 jest sporym wydarzeniem. Czy warto było czekać tyle lat? Wersja na AmigaOS 3.x (PowerPC) została wydana 18 lat temu!

Na samym początku odnotować należy, że wersja dla najnowszych Amig nie różni się technicznie niczym od wydania dla klasycznego AmigaOS. Nie uświadczymy więc ani ulepszonej grafiki, ani lepszej oprawy audio. Trzeba mieć na uwadze, że gra ukazała się na rynku pecetowym w 1998 roku.
Shogo bazuje na autorskim silniku LithTech, w którego tworzeniu owego czasu Hyperion miał swój udział. Amigowa wersja posiada Launcher charakterystyczny dla innych produkcji Hyperion Entertainment. W dobie systemów NG nie trzeba zmieniać w nim nic, poza wybraniem odpowiedniej rozdzielczości. Dobra wiadomość jest taka, że odświeżone Shogo wspiera proporcje panoramiczne, czyli nie będziemy uwiązani do starego standardu 4:3.

Shogo dla AmigaOS 4.1 wyceniono na 15€ i jest to zdecydowanie ciekawą propozycją. Posiadacze poprzedniej wersji mogą pobrać aktualizacje za darmo. Użytkownicy nowych systemów dostają grę w postaci archiwum, które należy rozpakować w dowolne miejsce i po prostu zacząć grać w gotową grę.

Liczymy też na to, że być może powoli Hyperion zacznie uzupełniać braki tytułów, które wiele lat temu były przewidziane do wydania jeszcze na AmigaOS 3.x. Doczekaliśmy się Gorky 17, teraz mamy Shogo. Czekamy więc na SiN (które ze względów wymagań w owym czasie nie zostało wydane dla komputerów Amiga).

Grę rozpoczyna się intro firmy Hyperion Entertainment, po którym następuje video wprowadzenie do samego tytułu. Mimo klimatu anime, ze względu na lata produkcji, wizualna strona powyższych wstawek delikatnie ujmując, jest mocno retro. Za to motyw muzyczny jest naprawdę dobry. Nie zmienia to jednak faktu, że sama oprawa gry, mimo że kolorowa, to jest „mocno kwadratowa”. To, co kiedyś mogło szokować, szczególnie ludzi nieposiadających mocnej Amigi klasycznej z PowerPC, teraz wygląda dość słabo. Mimo to nie traktowałbym tych aspektów jako wada. W końcu nabywca tak starego tytułu raczej spodziewa się nie najwyższych doznań estetycznych.

Samą rozgrywkę można podzielić z grubsza na dwa główne piony.

Pierwszy to sterowanie wielkim mechem (MCA), a raczej pancerzem naszego żołnierza — Sanjuro Makabe. Służy on w organizacji United Corporate Authority, a akcja gry odbywa się na planecie Cronos. Mechaniczny robot oferuje bardzo ciekawe doznania podczas zabawy z Shogo. Gra się szybko, przyjemnie, dostępne skoki robią wrażenie, a oferowane uzbrojenie daje mocy armaty przeciwpancernej.

Drugi tryb rozgrywki to poruszanie się „samym sobą” (czyli bez pancerza). Oferowanych jest kilka typów broni, rozgrywka jest sporo trudniejsza (nawet mimo wybrania łatwego poziomu trudności) i nie sprawia takiej frajdy jak tryb opancerzony. Bardzo często przydaje się szybki odczyt i zapis gry (klawisze F6 i F7). Wynika zapewne to z tego, że trafienia krytyczne to nie tylko cecha naszej postaci, ale i przeciwników. Tak więc gracz poza umiejętnościami będzie musiał mieć trochę szczęścia. Przy odrobinie tego, po dobrym „odstrzeleniu” wroga zyskamy trochę sił witalnych lub punktów pancerza. Do tego dochodzi ograniczona ilość apteczek i różnych bonusów, które potrafią być ukryte w różnych elementach otoczenia.
Jedynym wyjściem jest, strzelanie do tego, co wydaje się, że może przynieść nam wymierną korzyść. Zresztą o tym, że to tytuł starej daty świadczy choćby brak wprowadzenia w grę czy po prostu jej sterowanie. Gracz od razu wrzucany jest w pierwszą misję, czyli ucieczkę z pokrytej śniegiem planety podczas ostrzału przeciwnika. Na szczęście mechanika gry jest praktycznie taka sama jak w każdym FPS, tak więc orientacja w klawiszologii trwa dosłownie chwilę.

Tak jak intro, taki i cała gra utrzymana jest w klimacie anime, co jest chyba jedną z cech charakterystycznych Shogo. Kolejną ciekawostką gry jest możliwość podjęcia faktycznych decyzji w grze. Efektywnie wpływa to na scenariusz zakończenia rozgrywki. Jak na czasy powstania tego tytułu, ekipa z Monolith Productions (twórca Shogo) postawiła wysoko poprzeczkę.

Mimo że gra nie należy do najłatwiejszych, a oprawa graficzna nie jest najmłodsza, całość ma swój oryginalny mangowy klimat. Oczywiście w świecie równoległym do naszego tytuł ten obecnie nie jest niczym nadzwyczajnym. Jednak dla Amigowców będzie to jedna z najważniejszych gier tego roku.

’radzik’ – Amiga NG (7) 2/2019

—> do spisu artykułów

Dodaj komentarz