Umawialiśmy się na wywiad jakiś czas temu. Ja zebrałem trochę pytań od ludzi, w większości na czacie Skype execa ale nie tylko, no i jak będziesz miał chęci – a masz /śmiech/ – odpowiesz na nie, a później porozmawiamy trochę o Amidze. To może powiedz parę słów o sobie tytułem wstępu.

Amigą to się zajmuję z przerwami od 1995/96 roku, od Amigi 1200 z dyskiem twardym 60 MB 2,5’, więc z automatu mnie ominęły klimaty „pięćsetki”, czyli powiedzmy przeszedłem klasę wyżej. Później były studia, no to i pecet. Studia typowo, inżynieria mechaniczna, przez to niechcący zostałem konstruktorem samochodów, co w tym kraju nie do końca jest dobrym pomysłem, no ale jakoś tam żyjemy. Później w 2008 zacząłem robić z kumplem w Poznaniu, z 'Glonem’, z którym nie mam już kontaktu, AmiWigilię, czyli taki zjazd amigowców, w knajpie „Meskal” (ostatnia była w „Meskalinie”). Tam od tego momentu on też się wkręcił, zaczęliśmy tam kupować Amigi, reanimować, w sumie na ogół modele 1200, bo nic poniżej nas raczej nie interesowało, poza sześćsetką. Tam też przyjeżdżali chłopaki z Chełma (ChAL) z MorphOS-em. No i to była ta moja pierwsza styczność z NG. Ja później na 1200-tkę z PowerPC, bo taką miałem, z Mediatorem chyba, a później z BVision, kupiłem system 4.0. No i spodobało mi się i w tym kierunku poszedłem w Pegasosa II używanego, bo w sumie nie było co kupić. „Samanthy” były albo sprzedane albo niedostępne. No i skończyłem na X5000, plus Amiga 2000, którą trzeba zreperować i nikt się chyba nie podejmie, plus Amiga 600 z Vampirem, którą też trzeba zreanimować. Amiga 2000 jest wypasiona, zawsze chciałem mieć Amigę 2000 więc ją kupiłem w dwutysięcznym którymś roku i doszedłem do 060 i takich tam gadżetów.

Na mieszkaniu u ‘Glona’, gdzie składaliśmy Amigi, od diagnozy do postawienia na pełnego bohatera
Karta Blizzard PPC z BVision, 040/25 MHz +160 MHz kręcone na 270 MHz. Od tego zaczęła się przygoda z AmigaOS 4
Odnalezione po latach różne grafiki. Pierwszy obrazek to pierwsza grafika 3D w Imagine 3.0, dalej TVK – to w telewizji lokalnej we Włocławku było; logo Amigagames – do strony która była o grach. Niebieski kwiat to na demo party Intel outside (był epizod, jako ‘RDesign’ w grupie Cefalon), część grafik jest do niewydanych gier.

„Parę słów o sobie tytułem wstępu” raczej spodziewałem się, że powiesz „mam tyle a tyle lat, mieszkam w Poznaniu” i tak dalej, jeszcze te pytania by padły.

Zanim to opublikują to pewnie będę miał 40 niestety, jestem jeszcze przed.

Czym się obecnie zajmujesz zawodowo?

Tym samym co zawsze. Wróciłem po tułaczce z różnych krajów na świecie, z różnych firm które projektują samochody, do Volkswagena tu w Poznaniu, do działu konstrukcji i zajmuję się tym samym co zawsze, czyli rozwijaniem i opieką nad aktualnymi produktami oraz projektowaniem nowych samochodów.

A jakie masz hobby poza Amigą?

Wiesz co, nie wiem czy mam. Miałem tam jakieś; fotografię, potem mi przeszło, teraz trochę bardziej w rower poszedłem, jakoś tak niechcący, żeby się ruszyć. Na pewno w jakiejś formie Apple; może nie hobby, chociaż jest to jakaś forma hobby; interesuje mnie to, co tam się dzieje w ogóle w świecie IT, ale jakoś tak od paru lat Apple jest mi bliższe. Po prostu mi się dobrze to użytkuje, w całym ekosystemie już nie wchodząc w detale. A niestety boli, że jest strasznie drogo. Poza tym staram się niekiedy sobie coś zagrać. Zawsze miałem Nintendo praktycznie jeśli miałem jakąś konsolę. Zacząłem od Game Boya, jeszcze prawie za komuny, to było coś. Później miałem Pegasusa, to chyba każdy miał. Potem Wii, WiiU. Przymierzam się do Switcha, ale nie mam czasu nawet na WiiU grać, ograć tego co mam. A, wrzucę kontrowersyjnie, że „Wiedźmin” przy „Zeldzie” to nawet nie stał, chodzi mi o ostatnie wersje żeby nie było /śmiech/. Mam Xboxa też, no i Nintendo DS. No więc chciałbym pograć, ale nie mam kiedy.

Z czego cię należy kojarzyć w środowisku amigowym? Może jest ktoś kto nie słyszał o tobie, albo nie wie wszystkiego.

Też jest racja. To tak wracając do tej AmiWigilii (co robiliśmy te party w Poznaniu), to jak już byłem w Niemczech to słuchając dużej ilości podkastów – a wtedy w Polsce były właściwie tylko podkasty makowe, nie było innych – tak mi się to spodobało, że stwierdziłem, że sobie nagram amigowy podkast. A z racji tego że była już i domena i jako-tam-kolwiek marka znana, założyłem tę „AmiWigilię podcast” w 2014. Później do tego dołożyłem radzikpl.blogspot.com; w końcu dostałem domenę amigapodcast,com, a chyba rok później po „AmiWigilii” wystartowałem z „AMIcastem”, czyli angielskojęzycznym podcastem „broken English” (bo w Polsce bardzo często ludzie wspominają, że nie umiem mówić po angielsku; za granicą nikt tego jeszcze nie wspomniał, ale w Polsce… Polacy są lepsi w angielskim niż natywni).
I generalnie to powstało dlatego że – skoro i tak mieszkam za granicą – żeby zacząć maglować ludzi z zagranicy, bo jednak nic nie ujmując naszym gościom, którzy są zacni, no jednak rozmowa z Petro jest, no może nie ciekawsza, ale dla społeczności może być ciekawsza niż rozmowa z kimś od nas z Polski, no proste, nie? I mam nadzieję, że także dla Polaków. Niestety podkast nie jest tłumaczony, bo nie ma czasu. No i to tak się zaczęło robić.
Później na końcu, chyba 2-3 lata temu, założyłem tego YouTube żeby tam wrzucać coś; no i tak się kręcę w tych klimatach blogowych plus oczywiście piszę. Teraz to tylko w sumie do „Amiga NG”, ale wcześniej jak poznałem Adama Zalepę to zacząłem do „Amigazynu” pisać i w ogóle z nim szerszą współpracę, i prywatnie się poznaliśmy, i tak dalej, więc… głównie głos, trochę wideo i ociupina tekstu.

No i jeszcze książki napisałeś przecież.

A, książki napisałem, zapomniałem. Dwie książki napisałem, które wydał Adam Zalepa; o tym co było, bo nie wiem czy jeszcze jest, najbliższe mojemu sercu, czyli 4.1. Czyli AmigaOS najnowszej generacji na emulacji (”AmigaOS 4.1 – Emulacja”), bo po pewnym czasie powstała taka możliwość, no i „AmigaOS 4.1 na co dzień” na X5000 jak kupiłem, bo zawsze chciałem sobie kupić nową Amigę z pudełka i dużo to radości sprawiło. I faktycznie wtedy jak pisałem tę książkę, czyli to będzie 3 lata temu, na tej X5000 nawet dużo darłem dziennie, dało się tego używać. Teraz niestety już się chyba nie da.

AmigaOne X5000 Krzysztofa niedługo po zakupie

No właśnie. I tutaj jest jedna rzecz do odfajkowania, co już częściowo właściwie odpowiedziałeś, jak to właściwie się stało że powróciłeś do amigowania? Co cię zaciekawiło w Amidze One że ją kupiłeś?

Do amigowania wróciłem… nie wiem dlaczego. Tu jakoś w Poznaniu poznałem jakichś ludzi, cośtam-cośtam, ale generalnie ja nigdy swojej Amigi nie sprzedałem. Jak pojechałem na studia – ona czekała. I kwestia była żeby ją zreanimować – tam mi coś popadało. Pojeździłem do Łodzi, do eFunzine, których tam jeszcze znałem z tej powiedzmy mojej pierwszej fazy amigowania z lat 90., bo ja już w latach 90. miałem Apollo 040 z Mediatorem i na koniec przed studiami przeskoczyłem na PowerPC z Voodoo 3. Więc poniekąd dlatego mnie NG interesuje bardziej, bo ja to wszystko jak Vampire przerabiałem 20 lat temu, dla mnie to nie jest żadna nowość. Trochę nie bardzo – co często się wyrażałem może niefortunnie – nie bardzo jest to dla mnie jaranie się tym co było 20 lat temu, no bo to już ktoś wymyślił generalnie. Ale wróciłem do Amigi dlatego, bo jak ja byłem w liceum no to się zająłem, poza grami oczywiście (do tej 1200 potem jakoś wpadła karta 030 MTec pamiętam 8 MB RAM, koprocesor później dokupiłem), pracowałem w grafice 3D, znaczy się uczyłem. I miałem też takiego kolegę, z pecetem już, on zresztą został profesjonalnym grafikiem 3D; robiliśmy jakieś… no wiadomo bawiliśmy się. Tam mieszkałem we Włocławku, tam jeszcze była telewizja kablowa taka mała, tam jakąś małą współpracę nawiązałem w grafice 3D, oni też robili na Amigach wszystko jeszcze wtedy, takie czasy były, i to poważne; tam 4000 taka za wtedy cenę pewnie Poloneza i 3000 i tak dalej, więc ja byłem… Zacząłem od Imagine, Cinema 4D, skończyłem na LightWave i ta grafika w sumie 3D doprowadziło do tego, że poszedłem na politechnikę. Na politechnice w pewnym momencie zainteresowałem się projektowaniem maszyn, 2D to było bardziej. Ja nigdy ręki do rysowania nie miałem, a komputer był moim przedłużeniem powiedzmy i naturalnie jakoś przeszedłem na 3D; no i generalnie nigdy bym nie został tym kim jestem gdyby nie grafika 3D, czyli gdyby nie Amiga. Bo jakbym pewnie zaczął od peceta skończyłbym jak każdy przeciętny nastolatek.

No ale tu nie padła odpowiedź jak to się stało, że skusiłeś się na zakup Amigi One X5000.

Częściowo mówiłem – bo zawsze chciałem mieć nową Amigę. Owego czasu też pytałem się Trevora, bo chciałem napisać książkę o Taborze i tak dalej, ale on mi (już 5 lat temu to będzie) powiedział, że jak chcę kupić to żebym się skupił na X5000, bo z Taborem to jeszcze potrwa. Myślę, że sam nie przypuszczał że to potrwa jeszcze 5-6 (10-50?) lat (bo to tak wygląda). Więc ja chciałem sobie coś kupić, a niechcący wyszło, że najmocniejszy komputer powiedzmy kupiłem. I cena jeszcze nie była taka zła, bo X1000 była droższa.

Wspominałeś o zagranicznych podkastach. Z jakim odzewem spotkałeś się ze strony środowiska gdy rozpocząłeś publikację podkastów w języku angielskim? Czy dało się odczuć, że społeczność zagraniczna jest zainteresowana twoją działalnością?

Tak. Odzew był ogólnie, ilość komentarzy i tak dalej jest dużo mniejszy. W Polsce jednak te środowisko jest bardziej aktywne, niestety z nakierowaniem na negatywną aktywność (myślę że ludzie nie nadążają donosić wiadra pomyj, ja mam takie wrażenie). Ale to generalnie jest tak z zagranicą, nieważne w jakim kraju na Zachodzie (bo na Wschodzie jest bardziej jak u nas pewnie), tam raczej każdy cię pozytywnie odbiera. I faktycznie mam jakiś tam dużo mniejszy feedback (chociaż w Polsce też tego feedbacku dużego nie ma), ale feedback mam raczej pozytywny. W Niemczech byłem zapraszany na różne imprezy; a to niemieckojęzyczni amigowcy są, a że mówię po niemiecku, to też jest łatwiej. Tam duża grupę poznałem z Wolfsburga, poznałem też na przykład Michaela (tego co „Amiga Racera” robił), byłem u niego na urodzinach; Daytonę i tak dalej. I tam (to jest po stronie niemieckiej, bo tam największy kontakt miałem, ale w ogóle czy ze Stanów, czy coś) to mam raczej ciepły feedback. Do tego stopnia, że w szczytowym okresie aktywności to byłem na pierwszym organizowanym Amiga Ireland zaproszony i nie miałem problemów z noclegiem, bo organizator zapewniał wszystko; dla chłopa byłem inspiracją, żeby stworzyć swój podkast. Też mi się wydaje, że dla Retro Hour tak niechcący też. A dla mnie inspiracją był podcast Boing World z Niemiec, który uważam że jest fajnym, bo jest takim nie retrogamingowym, tylko takim podkastem jak applowcy robią – co się dzieje w środowisku, w którą stronę idziemy, taka bieżączka. Oni też już od roku właściwie nie publikują, bo ostatni odcinek to raczej było strzelenie sobie w głowę z sytuacją ogólną, ale przede wszystkim NG, bo oni też raczej jeśli interesują się rozwojem, to z automatu NG raczej.

Tu Krzysztof zagaduje R.J. Micala (”Amiga 30 years”, Amsterdam)
Z Davidem Hayniem i Johnem Harrisem
Z Petrem Tyschchenko
Powyżej Ravi Abbott (”The Retro Hour”) i Krzysztof.
Zdjęcia z tej samej imprezy.

A czy – bo był taki okres ostatnio, całkiem niedawno, że nie byłeś aktywny – czy masz w planach dalsze nagrywanie podkastów, a jeśli tak to w jakiej formie? To znaczy czy tak jak ostatnio komentarz newsów, czy może będą jeszcze odcinki tematyczne, z historycznymi gośćmi?

Plany są. Szczerze powiedziawszy to były dwa powody. Po pierwsze nie bardzo mam ostatnio czas, albo ten czas powinienem na co innego przeznaczać. Po drugie, nie ukrywam też że mam zniechęcenie, choć teraz trochę mi przeszło. Odpocząłem, to mi też kiedyś ty mówiłeś żeby odpocząć, to dobrze że daję radę, ale zmęczyły mnie te wojenki, szczególnie chyba już nawet nie między firmami tylko to co się właściwie w Polsce chyba dzieje, bo mi jest to najbliższe. Bo za granicą ani nie siedzę tak mocno, ani z tego co poznałem tam nie ma takich permanentnych wojen, albo takich brutalnych wojen. W Polsce już teraz też jest spokojniej, ale ja pamiętam czasy kiedy krew niebieska z krwią czerwoną się lała strumieniami, to były czasy chyba AmiWigilii fizycznie istniejącej. A później te ostatnie czasy to jest krew NG, leje się z klasykiem, przy czym NG raczej już jest na straconej pozycji. No bo, ja mam takie wrażenie, w pewnym momencie doszedłem do takiego wrażenia, że to jest źle jeśli używasz NG. I to tak trochę mnie zniechęciło, a poza tym mi się zrobiło wygodnie nie latając za ludźmi, nie prosząc o wywiady, a tak to musiałeś co miesiąc mieć coś przygotowane.

No tak, to razem wzięliśmy sobie ten urlop wtedy i że tak powiem na rok żeśmy się umówili że bierzemy ten urlop; pomału wróciłeś ty, wcześniej ode mnie, chyba brakowało ci tego trochę.

Wiesz co, bo to tak wyszło, że z Adamem Zalepą zrobiliśmy tego lajwa* na YouTubie i fejsbuku i to pokazało mi, że jakieś tam zainteresowanie jest. O dziwo, bo nie zapowiedziane a ludzie zaczęli wbijać, gadać… Może to jest przypływ, zastrzyk przed śmiercią… Bo ja mam takie wrażenie, poza nielicznymi osobami z naszego środowiska (które jest skupione na PPA w sumie; choć ostatnio odkrywam, że nie tylko) że po takiej przerwie nikogo nie obchodziło, czy ja nagrywam, czy nagram czy nie nagram, więc ja raczej tak sobie stwierdziłem: jak każdy ma to gdzieś – to po co się męczyć.

No tak, ale ja też zauważyłem, że na przykład przez ten rok co nie nagrywałeś praktycznie niczego, to ciągle przybywały ci jakieś polubienia na fanpejdżu*. Czyli to, co do tej pory zrobiłeś, miało jakąś wartość i byli ludzie może nie tak zaangażowani w nasze rodzime portale tylko bardziej z boku tego wszystkiego, którzy to odkrywali i poznawali. Podobało im się to i to jednak jest motywujące mi się wydaje, że nie robisz czegoś dla środowiska skupionego wokół portalu tylko ogólnie dla ludzi i czasem ktoś to sam odkryje i ma z tego coś.

Pewnie tak. Nawet dostałem propozycję przejęcia mojej działalności ale z zagranicy, nie z Polski, więc… mimo mojego „broken English” no to jednak jakoś tam musiałem zaznaczyć swoją obecność. Nieskromnie tu akurat powiem, wydaje mi się że po AMIcaście ilość amigowych podcastów czy retropodkastów powiązanych z Amigą wzrosła, bo była równa zero (angielskojęzycznych, bo był hiszpański już); więc może byłem dla kogoś inspiracją. Ale szkoda, że w Polsce nikt nie chce stworzyć profesjonalnego retropodkastu. Było coś tam (retro bajt) ale to zdechło od razu.

Wspomniałeś wcześniej o AmiWigilii fizycznej, czy za nią tęsknisz? Czy jeszcze kiedyś zrobisz ją?

Wiesz co, chętnie bym zrobił, problem tyko będzie teraz lokalu, bo ostatnia AmiWigilia była w Poznaniu w „Meskalinie”; to w centrum Poznania, w ścisłym centrum, dokładnie w środku Poznania na rynku, i teraz mogłoby być ciężko. Teraz też się czasy zmieniły, ja już też nie siedzę tutaj z ludźmi z Poznania, (z kumplami powiedzmy ze studiów czy coś) tak mocno, ale pewnie by się dało zorganizować. Tylko wiesz co, kiedyś to jak ja to robiłem, to było 10 lat temu powiedzmy, miałem zupełnie inne podejście. Teraz wolałbym zrobić taką imprezę płatną, profesjonalną, na jakimś poziomie, żeby ktoś coś pokazał, itd., najlepiej jakieś wykłady itd., jakieś osobistości zaprosić czy online czy przez Skype, zresztą tak jak to chłopaki z Irlandii robią. No ale to się wiąże z kosztami, a mam wrażenie że w Polsce za coś zapłacić jest problemem, poza hardwarem oczywiście, ale to tak chyba u nas zawsze było…

…bo hardware nie da się spiracić…

Tak. I dlatego u nas jeślibyśmy chcieli żeby to było na profesjonalnym poziomie, a wydaje mi się że może być, bo rynek jest dość duży, może niekoniecznie amigowy (no Pixel Heaven jest profesjonalny – bo jest komercyjny), no więc jeśli chcemy coś takiego jak AmiWigilia (nie mówię na tym levelu, ale w tym klimacie zrobić), no to trzeba imprezę biletowaną i trzeba się temu poświęcić, bo nawet zorganizowanie AmiWigilii na wariata to było miesiąc pracy przed. Ja wcześniej organizowałem duże imprezy, zloty garbusów i tu naprawdę tysiące osób, to się nie wydarzy, to się nie przekłada, ale to są miesiące pracy. Więc to musi wyjść na zero. Bo musisz lokal wynająć chociaż, no a nikt ci nie wynajmie lokalu za 500 zł, chyba że budę z kebabem. ale to też cały czas zajęta. Więc jak coś chcemy robić no to róbmy to profesjonalnie, a jak chcemy robić to tak na pałę, w świetlicy albo w zabitej dziurze czy oborze, to lepiej nie robić tego. A i tak nikt nie przyjedzie, mam takie wrażenie.

Wcześniej jak rozmawialiśmy chwilkę zaczepiłeś temat o Vampire. Czy Amiga z Vampirem jest w stanie odciągnąć cię od NG czyli AmigaOS 4?

Wiesz co, tak. Tak i nie. Bo jak kupiłem sobie sześćsetkę od mojego kolegi z Niemiec, który mi sprzedał swoją wypieszczoną (chociaż teraz padły w niej kondensatory, bo oryginał był) to odciągnęło mnie mocno. Bo po pierwsze kompaktowy, lekki komputer, Vampire naprawdę daje radę; ma te swoje wady, ale ogólnie robi fajne wrażenie; jak trafisz monitor to masz HD Ready rozdzielczość, to też jest fajne. Ja do tego dołożyłem sobie USB, myszkę laserową też (oryginalna, ale przerobiłem na laserową). I naprawdę ten system, bo to 3.9 miałem na tym (na ogół zawsze miałem 3.9 postawione) chodzi stabilnie. Ma kartę WiFi, więc to jest momentami nawet lepsze od X5000, bo nie trzeba z kablem latać. Więc odciągnęło mnie to na długo od NG, ale i tak do NG wróciłem, czy po prostu na zamian używałem tego i tego. No bo tak – chciałem mieć sześćsetkę to sobie kupiłem. Ale jest to fajny sprzęt, naprawdę robi robotę, fajna jest.

No bo to mnie zastanowiło – z jednej strony mówisz że to wszystko już było 20 lat temu ten Vampire, a z drugiej strony masz i używasz…

Chodzi o to, że takiej mocnej sześćsetki 20 lat temu nie mogłeś mieć. A jeśli powiedzmy jedziesz na imprezę, na zlot, no to bierzesz tę sześćsetkę i ten monitor i masz szybki sprzęt. Ja zawsze miałem Amigi jak już to zrobione w pewnym momencie na maxa. Ja raczej nie uznaje komputerów na oryginalnym czipsecie no i… Amiga 500 1 MB – nie wiem po co to używać, no bo nawet jak gram w stare gry to i tak wolę mieć Workbencha w większej rozdzielczości, a ja zawsze też Amigi starałem się używać wiesz, do czegoś. Bo albo robiłem prezentacje na Scali i nagrywałem na VHS (dla szkół, jakieś wesela), albo robiłem grafiki do tych prezentacji, animacji na przykład. Na początek grałem, np. w Ubeka (polską grę), ale potem poszedłem w użytki i to raczej w grafikę a nie w jakieś officy czy coś takiego. Więc dla mnie Amiga musi spełniać swoje zadania.

A wierzysz w Tabora PPC lub laptop PPC?

Absolutnie już nie. W Tabora wierzyłem, uważam że projekt był (mimo swoich ułomności) w tej cenie świetnym rozwiązaniem. Takim komputerkiem sexi, bo nie za dużym. No ale umówmy się w 2017 roku, ale nie w 2021, gdzie ani soft nie będzie na to przekompilowany, bo autorzy już się albo Amigą nie zajmują, nie chcę powiedzieć, że nie żyją, ale niestety niektórzy też, no bo takie jest życie. No nie bardzo widzę, ten system się nie rozwija, to jest inna kwestia, więc jeśli ja miałbym kupić Tabora teraz za 500 euro powiedzmy, to bym kupił kartę Warp. Wszyscy wiedzą o co chodzi. Karta z Polski plus za stówę euro procesor 060 (jak by mi się udało); bym sobie to wsadził w jakąś klasyczną Amigę. To zrobi mi więcej tak zwanego szpasu czyli zabawy niż Tabor, na którym co ja odpalę? Tower 57, który jest zoptymalizowany; a mam wrażenie, że już nie będzie lepiej, bo ‘Daytona’ też już ma dzieci, tak widzę że jest raczej nieaktywny

W twoim przypadku jak masz X5000, no to Tabor jest regresem; on miał jakąś tam swoją rolę popularyzatorską, którą mógł spełnić.

Nie, chodzi o ogólny oddźwięk. Jeśli chcemy popularyzować to już jest za późno. To był taki okres, moim zdaniem 2015-2016 taki kres, że to się jeszcze tak wahało; tam jeszcze właśnie MorphOS z AmigaOS się tłukł; ale teraz nawet jak popatrzysz na nasze środowisko, które jest głównie na PPA skupione (exec to już jest trochę inaczej, forum ‘Mufy’ to tam właściwie prawie już nikogo nie ma, więc odnoszę się najbardziej do PPA) no to wszyscy są klasykiem zainteresowani. Nawet ludzie, którzy zawsze sztandar MorphOS-a noszą, to ich zostało ile? 3-4 osoby? Ta reszta ma to gdzieś.

No a ten laptop PowerPC? Bo on jednak nie jest taki drogi, wtrąciło się tu ACube i jest to troszkę bardziej wydajne niż Tabor, dlaczego uważasz że to nie ma sensu, czy że nie wyjdzie?

Znaczy nie, mówiłem o Taborze. To już prędzej, bo po pierwsze stoi za tym ACube a nie A-Eon, do którego już straciłem raczej szacunek, więc to prędzej. Poza tym laptop jak najbardziej, bo kto teraz komputera stacjonarnego używa? Są fanatycy wyjątkowi, ale ani to wygodne, ja bym wolał mieć w postaci laptopa.

Ci co używają do pracy muszą mieć desktop, umówmy się że inżynier nie będzie pracował na laptopie chyba.

Pracuję na laptopie.

Tak?

On kosztuje 20-30 tysięcy złotych, ale jeśli mówimy o profesjonalnej zabawie, to nie ma problemu. I tak firma woli laptopa kupić, bo ja albo jadę na delegację albo teraz mamy koronawirus i pracuję z domu. Każda firma jaką ja znam, a mówimy o projektowaniu samochodów, to już jest naprawdę profeska nad profeskę, wyższej profesji nie ma pod względem kosztów. Więc zaczynali, jak ja jeszcze byłem podlotkiem, na komputerach SGI, IBM R6000 i tak dalej, na tym się pracowało, ja jeszcze to pamiętam. A później kupiliśmy mocne Delle, HP, ogólnie pecety, potężne stacje robocze, które cztery w pokoju robiły taką temperaturę, że trzeba było chodzić na gołej klacie, bo nie szło wytrzymać. Ale teraz? Firmy, które pracują dla koncernów takich jak Volkswagen plus te koncerny, praktycznie żadna nie pracuje na stacji roboczej, poza wyjątkami jeśli są wizualizacje całego samochodu w czasie rzeczywistym, na tych prezentacjach, która jest wyświetlana w skali ogromnej, no to tak. Ale i tak każdy inżynier pracuje na laptopie.

Czy twoim zdaniem na fali popularności Raspberry Pi taki Tabor powinien być zbudowany na RPi 4 4/8 GB RAM, czy może jakaś inna płytka z ARM? A może Tabor, ale z ARM?

Ja ogólnie uważam, że teraz to już tak chyba jest za późno. To powinno być od razu na Raspberry Pi robione, bo to jest największa populacja potencjalnych użytkowników. No fajne jest to, że MorphOS chce przejść na AMD, tylko ja się zastanawiam czy oni jeszcze mają dla kogo przechodzić, bo raczej (mi się wydaje) że już nie, ale doceniam. Tylko to też trzeba było zrobić wtedy co Apple zrobiło, 15 lat temu; a Apple teraz ma przejść na ARM, to jest inna kwestia. Ale wracając, ja bym po prostu szedł w Raspberry Pi.

Czy serducho podzieliło ci się na 3-4 części amigowe, czy nadal kochasz tylko AmigaOS 4?

Nie nie nie, ja nigdy tak nie miałem. Byłem albo jestem zwolennikiem, bo mi się po prostu na tym dobrze pracuje, bo powiedzmy najwięcej pracowałem na… 3.1 już pewnie nie, najwięcej na 3.9 pracowałem… i jakoś mi się dobrze przeszło z 3.9 na 4.0/4.1. Czuję się jak w domu, poza niuansami. Do MorphOS-a kiedyś podchodziłem, bo był Pegasos, chłopaki mi nawet dali płytkę, odpaliłem no i … to będzie kontrowersja, ale dla mnie pierwszy rzut oka (ja wiem że to można zmienić) dla mnie to jest Linuks. Plus MOS SYS i SYS … nieamigowe. Ja rozumiem, że to lepiej działa może i tak dalej, ale dla mnie ten system ma korzenie amigowe, nie jest AmigaOS. Ale doceniam jego stabilność, bo jest wyższa moim zdaniem niż 4.1 (co prawda porównuję z iBookiem G4), Odyssey też lepiej chodzi (przynajmniej na tym G4 chodzi zadziwiająco dobrze), więc pewnie tutaj też będą niektórzy niezadowoleni, ale wydaje mi się, że MorphOS jest lepiej napisanym systemem. Może dlatego, że tak z mojego punktu widzenia ci ludzie którzy za tym stoją są albo byli lepszymi programistami. AmigaOS 4.1 mimo swoich wad jest jednak dla mnie lepszym systemem, bo jest bardziej taki jakim bym chciał, żeby był AmigaOS, plus szczypta nowości, plus do tego że na 4.1 mam lepiej zorganizowany (albo – wiem który) soft do czego użyć, jest tak jak było po prostu. Ale ten soft chyba, oczywiście przeglądarka i tak dalej, ale np. na morfoesie nie znalazłem programu do montażu filmów, a na AmigaOS jest; oczywiście to jest totalna proteza w porównaniu do tego co mamy w dzisiejszych czasach, ale to co ja robiłem (bo robiłem, bo napisałem też taką książkę) na Amidze generalnie rzecz ujmując w moim przypadku lepiej udało mi się to ogarnąć na 4.1 niż na morfoesie.

Co myślisz o projektach typu AROS na Linuxie, AROS 64 bit, AROS 68k? MorphOS na x86 kupisz?

Pewnie bym kupił jeśli się ukaże, bo morfoesa kupiłem tak czy siak. Jak sobie kupiłem iBooka G4 to nie używałem go w trybie 30 minutowym (no, może raz) i sobie kupiłem licencję. I ten iBook tak u mnie leży. Jak go zupgrejdowałem (ma nową baterię itd.), ale nie mam czasu żeby na nim usiąść; ale byłem z tym iBookiem w podróży, korzystałem w PKP Intercity z internetu. Naprawdę bardzo sympatycznie, bardzo fajny sprzęt, malutki i ten MorphOS naprawdę jest tak dopracowany, że daję radę na nim. Więc kupiłem sobie. Pewnie na x86 – jeśli będę miał x86, który to ogarnie, albo będzie można to kupić w sklepie a nie na śmietniku, bo to jednak jest duża wada dla mnie – to pewnie sobie bym kupił, albo sobie kupię, bo jednak ja tam niekiedy staram się kogoś weprzeć albo docenić.
AROS. Też tam miałem jakąś przygodę, ale to tylko przygoda, Icaros Desktop. Dla mnie AROS… Doceniam, ale jest skreślony z powodu właśnie tego, że to powinno się instalować na dowolnym pececie, a nie na konfiguracji ze śmietnika. Albo oprogramujcie jedną płytę i powiedzcie; albo zróbcie sklep, kupcie tych płyt (tylko nie ma pieniędzy) 500 i sprzedawajcie i nie będzie problemu. A AROS albo trzeba wirtualnie… a dla mnie, co mnie tam zabiło na Icaros Desktopie, nawet nie obsługuje polskich czcionek, to trzeba jakieś sztuczki robić. Fajny pomysł i to jest faktycznie chyba dobrze, że to jest „research operating system”, bo to jest niedopracowane, tego się nie da używać. MorphOS i AmigaOS przy tym to jest kosmos.

Może odejdźmy od systemów. W jaki gatunek gier lubiłeś grać na Amidze, w jakie może jeszcze grasz, w jaką byś zagrał?

Z gierek to nie grałem w „Superfroga” nigdy, bo chyba za późno do Amigi przyszedłem. Ja na Amidze grałem, a teraz to raczej odpalam (bo nie gram), bo jak mam zagrać to wolę sobie na czymś nowym zagrać. Zacząłem od „North and South” na pewno, w Lotusa też grałem, każdy polecał Cannon Fodder, ale jedną z moich ulubionych gier do teraz jest to „Detroit”. To jest gra o projektowaniu i produkcji samochodów studia Impression (oni tam wydali kilka fajnych gierek takich a’la strategicznych). „Detroit” polecam każdemu, jest wersja AGA i wersja że tak powiem bida, i to bardzo fajna gra, którą mnie kumpel, który zaraził mnie Amigą, tą grą zaraził. „UFO” no bo to UFO, strasznie dużo tłukłem nawet w czasach powiedzmy iPadowych. „Oldtimer” znowu jest bardziej zaawansowaną grą od „Detroit” i też o projektowaniu i produkcji samochodów; tam dużym problemem było, że gra była tylko po niemiecku, ale teraz już jest chyba po angielsku, ja kiedyś po niemiecku nie rozmawiałem. „Settlersi” no bo wiadomo, ale też grałem w „Glooma”, no bo to były takie czasy, a „Dooma” nie było na Amigę wtedy. W „Breathless” – to też mnie taki kolega, którego kiedyś na jakichś szkoleniach poznałem, przysłał (chyba to jeszcze było piractwo) dyskietki z „Breathlessem”. Bo w Polsce chyba nie można było kupić, bo to była minimalna konfiguracja 1200, więc w polskim sklepie dla Amigi 500 no to wybacz… to byś tego nie sprzedał. W każdym razie „Breathless” – fajna strzelanka 3D, efpeesik, no i później „Alien Breed”, ale nie jedynka tylko dwójka. „The Killing Grounds” – to robiło – ale to już miałem 40-tkę – to robiło mega wrażenie nawet na tej 40-tce, super dźwięk. Do teraz jest dźwięk lepszy niż grafika, ale to nie dziwota, można było się przestraszyć, fajna trudna gra. No i ja później, że miałem takie już konkretne Amigi, to „Quake”, „Foundation”. W Quake bardzo dużo grałem, nawet online na Amidze. Niby się nie da, niby teraz dopiero się da, no ale dawało się i 20 lat temu, believe me. „Foundation”, „Napalm”, „Exodus”. Z takich powiedzmy brzydkich gier to lubię „Legion”. „Star Crusader” – genialna gra, to symulacja taka a’la „Privateer”, symulacja statku kosmicznego i tak dalej, taki powiedzmy inny „Frontier”, tak bym to uprościł (we „Frontiera” też grałem). Ja ogólnie lubię takie gry powiedzmy lat 1996-2000, czyli te ostatnie; według mnie najlepsze gry, starające się nadążyć za pecetem, to „Capital Punishment”, „Burnout” itd., to są raczej moje gry, no ale „B-17 Flying Fortress” też bardzo fajna gra.

A rimejki jakich gier zobaczyłbyś na AmigaOS 4, albo remastery?

„Detroit” /śmiech/.

Jednak te samochody.

No to tak jakoś mi zostało, ale pewnie bym zobaczył „Flashbacki” i tym podobne. Problem jest taki, że ja od kilku lat raczej gram, jak już gram, to na konsoli. Bo nawet jakbym miał peceta, czy jak miałem kiedyś peceta… No mi się wygodnie, szczególnie już dzisiaj, naciskasz to masz już nawet na Xboxie, na Playstation, Nintendo też, abonament.W Xboxie masz ten abonament jeszcze ze stoma grami, klikasz, ściąga ci się i lecisz, nic cię nie interesuje.

A czy chciałbyś żeby ostatnie amigowe hity znane z klasyka pojawiły się w wersjach natywnych na AmigaOS 4?

No pewnie tak. Myślę, że to byłby dobry ruch. No bo zobacz teraz że ten „ImageFX”, czyli klasykowy hit pojawił się w wersji na NG i pewnie się dobrze sprzeda.

To jest na AmigaOS 3 wersja, jednak. O gry w sumie pytałem.

No ale chodzi mi o zasadę, że jest kilka takich programów, czy gier, które fajnie jakby wyszły. Tak Cinemaware zrobiła.

Wspomniałeś, że zdarza ci się grać we współczesne gry. Jakie konsole i komputery preferujesz?

To już chyba mówiłem, generalnie preferuję Nintendo, zdecydowanie, Dokupiłem sobie Xboxa rok temu, bo było tanio i chciałem zobaczyć jak to jest ze względów dwóch: na „Wiedźmina 3”, bo chciałem w końcu w to zagrać, bo wszyscy się tym podpalają, i na nachodzącego „Cyberpunka 2077”. Plus jakieś gierki, na pewno. No i tego „Wiedźmina” w końcu zmęczyłem, bo mam maka to nie mogłem mieć „Wiedźmina” na maku, tak to bym pewnie nie kupował. Bardzo fajna gra, ale jak na początku mówiłem „Zelda” (”The Legend of Zelda: Breath of The Wild”) jest inną filozofią gry, ale jest dużo według mnie ciekawsza, lepsza, trudniejsza, wyzywająca, ma świat faktycznie otwarty, nie ma gliczów takich że koń ci się na wierzbie zatrzyma. „Wiedźmin” ma dużo bardziej plansze rozbudowane itd. Więc kupiłem Xboxa żeby pograć w to co nie ma na Nintendo, chociaż to teraz się zmieniło ze Switchem, ale ja po tym Xboxie, którego trochę ograłem, w „Forzę” itd, bo na Nintendo podobno nie ma gier dla dorosłych tylko dla dzieci…. no to ja jestem chyba dziecko, bo jednak wolę gry z Nintendo, które są bardziej grywalne, bardziej przemyślane, niestety nie mają polskich wersji językowych (ale to chyba i lepiej, można się języka nauczyć), no są lepsze. Po prostu jeśli masz mało czasu żeby w coś zagrać… po prostu taka jest siła Nintendo, że casuale grają w Nintendo. Bo jest więcej zabawy, a nie udawania świata profesjonalnego, który nigdy takim nie jest, bo i tak masz trzy odpowiedzi do wyboru.

W tym „Wiedźminie” to były jednak tych wyborów dużo i one miały wpływ w dalszej części gry, były misje gdzie miały swoje konsekwencje, nie były tylko prostymi skryptami.

Nie, tego nie oddaję, ale powiedzmy że w „Zeldzie” nie udają, nie gadają, tam to jest zminimalizowane, ale ty możesz zrobić cokolwiek właściwie chcesz. Od tego, że oglądałem na YouTube, nie wiem jak to gościu zrobił, jest bogiem, który potrafił przejść „Zeldę” w pół godziny, całą. Ostatnią. Tam możesz iść od razu na głównego tego, możesz sobie rozwijać to, możesz sobie zbierać tamto, nawet przepisy zupełnie inne; w „Zeldzie” jak jest zimno musisz mieć danie które cię ociepli, albo specjalną zbroję; albo jak jest burza, to jeśli masz miecz metalowy, to jest szansa że cię trafi piorun, a jak jest ślisko to się nie możesz wspinać itd., itd. W „Wiedźminie” czy ogólnie grach takich powiedzmy mainstreamowych, przynajmniej w Polsce, nie ma takich udziwnień. Jest to raczej, ja to odbieram, bardziej liniowo; oczywiście tak nie jest, ale wiesz o co mi chodzi, nie ma smaczków.

Przypomniałeś mi grę „Robinson Requiem”, że trzeba było się zacerować (jak się rozciąłeś, miałeś ranę), znaleźć jedzenie, miałeś gorączkę itd. To był symulator przetrwania.

To teraz z takich gier, która jest totalnym hitem, jest „Animal crossing – New Horizons”, które wyszło na Switcha, wszyscy w to się zagrywają. To jest taka gra bajkowa, ale tam masz faktycznie jak w życiu kredyt na mieszkanie, interakcje z ludźmi. I w Polsce, nawet w Polsce – bo to jest dziwne, bo Polacy mam wrażenie do niedawna nienawidzili Nintendo, ale teraz to się zmienia – nawet w Polsce ta gra przebija się do mainstreamu, no i to jest chyba siła tego Nintendo. Nintendo zawsze odgrzewało kotlety, ale oni to robią tak dobrze, że ten kotlet jest świeższy.

Pogadajmy o programach, bo o grach myślę że już dosyć dużo i ciekawie opowiadałeś. Co z Hollywood, bo swego czasu próbowałeś to szarpać. Czy odpuściłeś sobie ten temat całkiem, czy powrócisz, czy masz najnowszą wersje?

Oczywiście mam najnowszą wersję, zaktualizowałem się. Była zbiórka na PPA, nie pamiętam ksywki kto organizował, ale pozdrawiam. Więc zapdejtowałem się, bo mi to jest poniekąd potrzebne, choć przykra wiadomość jest taka, że ja raczej z Hollywoodem przesiądę się na FS-UAE, bo tak samo działa pod OS 4 i OS 3. No niestety, laptopa mam częściej, lepiej mi się używa i mogę siedzieć na tarasie i pracować. Na Hollywood Designerze wyklikałem, bo to nie jest nawet program, odtwarzacz dla Adama Zalepy (do któregoś „Amigazynu” kiedyś była płytka z AmiWigilią i tam zrobiłem playera). Później zrobiłem playera AMIcast, który cały czas aktualizuję, ale nie mam takich zdolności żeby się sam aktualizował, no bo nie znam kodu itd. Ale go polecam, może ktoś sobie ściągnąć, zobaczyć, można sobie posłuchać; nie ma paska przewijania, no bo nie umiem tego zrobić, a tego w Designerze się nie da ad hoc zrobić.

Ale on chyba miał współczesne rzeczy zaimplementowane, twój odtwarzacz, chyba potrafi online strumieniowo odtwarzać?

Tak, ale nie możesz przesunąć paska postępu.

Zakładamy, że to jest tak dobre, że słuchamy w całości.

To w tym momencie nie ma problemu, fakt, /śmiech/. Możesz streamować, możesz ściągnąć, możesz otworzyć stronę odcinka na blogu. A mój ostatni projekt, który tylko preview wrzuciłem na Aminet (bo nie mam czasu) to jest AMIread. Wymyśliłem sobie, żebym sobie zrobił magazyn dyskowy, który chyba ty też testowałeś i ‘Mufa’ w jakichś tam betach czy alfach. Ogólnie silnik wyklikałem, tam wszystko działa, tylko brakuje tekstu, a z tekstem sam wiesz że jest problem, a założenie AMIreada jest, że to ma być magazyn dyskowy po angielsku.

On chyba dużo objętościowo wychodzi. I chyba wtedy był problem z polskimi znakami, ale jak masz mówisz najnowszą wersję Hollywood to tam już nie będzie problemu z ogonkami.

Polskie znaki po pierwsze nie interesowały mnie, bo to była wersja na świat, po drugie nawet w starszych wersjach Hollywood da się ogarnąć polskie znaki; ale masz rację w ostatniej wersji to już nie ma znaczenia, bo będą. Więc teraz o tyle byłoby łatwiej, że można by napisać jakieś teksty do tego i puścić to jako magazyn dyskowy.

Czyli mówisz, że silnik masz i można robić?

Silnik mam, pokazywałem to jeszcze na Pixel Heaven (w 2018) Trevorowi i on powiedział, że to jest super i ogólnie najlepiej jakbym to sprzedawał. Wątpię żeby mi się to udało sprzedać.

Może historia zatoczy koło. O ile dawniej diskmagi były darmowe, może teraz faktycznie zamiast wydawać czasopisma w PDF mogłyby wychodzić takie diskmagi, to byłoby ciekawe.

Tym bardziej, że AMIread jest przewidziany na każdą platformę, czyli nie ma być tylko stricte pod Amigę. Przynajmniej takie jest założenie. Ale wymaga też rozdzielczości HD ready, więc albo NG albo emulacja, ewentualnie 060+.

Załóżmy, że blogowanie, vlogowanie, podcastowanie na amigowe tematy nigdy nie będzie dochodowe, tempo zmian w systemach operacyjnych, w aplikacjach i sprzęcie nigdy nie wzrośnie. Gdzie się widzisz za 5-10 lat, czy nadal będziesz się kręcił w amigowych klimatach?

Tego to nie wiem, bo to chyba tego nikt nie wie jak to będzie, ale mi się wydaje że ogólnie – to chyba nie tylko mnie dotyczy – ja mam wrażenie, że te środowisko, czy my chcemy czy nie, skręca w klasyka. Pociesza mnie, że w rozbudowanego, chyba się skończyły powtórne czasy Amigi 500 (bo były też takie czasy) i teraz ludzie chcą te klasyki rozbudowywać; no i tam jest jakiś fun, no bo ktoś sobie napisze jakąś fajną grę na 1200, jest to mniej pracy niż nowa przeglądarka na NG, a więcej zadowolonych; możliwe że jakaś kasa faktycznie, przynajmniej ludzie jakoś wydają te gry. Więc nie wiem, ale wydaje mi się że to pójdzie w stronę klasyka, choć nie wiem czy za 10 lat jeszcze będzie środowisko amigowe. No bo jak w dzisiejszych czasach Playstation 3 to jest retro, no to my jesteśmy gdzie w tym retro?

No ale będziesz w Amidze wtedy?

Nie wiem, naprawdę nie wiem, Zobaczymy, to chyba zależy jak to środowisko się ułoży, bo jak nikogo nie będzie to pewnie sam każdy z nas sobie odpuści, a może się zrobi bardziej familijnie, kto wie co to będzie za 10 lat?

Czy nie uważasz, że działając w świecie retro (którym zdecydowanie jest też Amiga NG) należy znaleźć coś dla siebie wśród ISTNIEJĄCYCH rozwiązań i tym się zajmować, a nie ciągle oczekiwać cudów i rzeczy (z różnych powodów) nierealnych? Nie sądzisz, że to jest klucz do dobrej zabawy w tego rodzaju hobby?

No tak i nie. Mi się wydaje, że jednak te NG… to było tak, że ono goniło tego peceta, czy prawie równo szło, to miało jakiś sens. Nie bardzo rozumiem jaki ma sens używanie NG, skoro tych samych programów mogę używać na klasyku albo na emulowanym klasyku, jeszcze szybciej, lepiej i wygodniej. Ja wolę sobie 4.1 odpalić, bo jednak jest nowszy i lepiej się czuję niż na 3.1, czy 3.9, czy 3.1.4, obecnym hicie Hyperionu, ale generalnie na NG poza Hollywood z mojego punktu widzenia nie mamy aplikacji która mogłaby kogokolwiek przyciągnąć, a Hollywood z Designerem chodzi naprawdę dobrze na emulowanej amidze, no bo na prawdziwej no to nie chodzi za szybko, nie czarujmy się. Więc skoro nie mogę jednego komputera używać na co dzień normalnie, nie przełączać się, to nie bardzo wiem po co mam go używać.

Dla zabawy w hobby.

Zabawa tak, ale wiesz ja zawsze patrzyłem na rozwiązanie użytkowe, dlatego powstała ta książka (”AmigaOS 4 na co dzień”), no bo ja akceptuję że coś na Amidze robię dwa razy wolniej niż na pececie dla zabawy, ale nie 10 razy wolniej, bo nie mam czasu po prostu. Dla zabawy to sobie mogę Deluxe Painta odpalić na pięćsetce.

W 2020 roku obchodziliśmy 40 rocznicę premiery pierwszej wersji gry „Pac-Man”. Jest to produkcja z pionierskich czasów domowych komputerów i konsol. Prostota posunięta do granic możliwości. Poziom naszego AmigaNG (niezależnie od tego czy AmigaOS 4, MorphOS czy AROS) to jest mniej więcej poziom 2000 roku w świecie PC czy Mac. Przy takim założeniu można zaryzykować stwierdzenie, że taką AmigęNG dzieli tyle samo od prymitywizmu pierwszych komputerów co od dzisiejszego komputera z macOS, Windows czy Linux. Jeżeli dzisiaj za retro zaczyna uważać się PlayStation 2 to dlaczego niektórzy unieszczęśliwiają się na siłę próbując zrobić dzisiejsze platformy z pomysłów na nowe amigowe systemy. Dlaczego tak trudno zrozumieć, że AmigaOS 4, MorphOS, AROS to jest spełnienie marzeń marzeń ludzi, którzy w czasach świetności Amigi Classic i tak nie grali w „Super Froga”, a tamten sprzęt ciągle nie pozwalał w pełni cieszyć się zaletami systemu operacyjnego. Teraz wreszcie mogą się cieszyć. Czysto amigowy rodowód AmigaOS 4, MorphOS, AROS jest powodem wielu wad ale także ujawnia pewne zalety. Niektórzy świetnie się bawią używaniem czegoś nad czym jeszcze da się panować, a jednocześnie nie jest to jeszcze prymitywizm MS-DOS czy komputerów 8-bitowych. Dzisiejsze systemy operacyjne w pozbawiły użytkownika jakiejkolwiek kontroli. Są często niezłymi narzędziami ale niektórym trudno się nimi pasjonować. Dlatego może jest sens istnienia takich rozbudowanych AmigaOS-ów pozwalających bawić się w retro nie tylko łamaczom joysticków?

Ja rozumiem, bo to jest tak jak Haiku OS czy coś takiego. Absolutnie zgadzam się, że obecne systemy… wydaje mi się że ten cały wywód to jest programisty. Ja i większość z nas jest użytkownikami, z założenia więc powinniśmy mieć inny punkt widzenia. Ale rozumiem, że tak jak można dostosować AmigaOS, MorphOS-a czy AROS-a podejrzewam też, to innego systemu tak się nie da, no może Linuxa trochę. Tylko że ja dlatego używam Maca, bo nie interesuje mnie co pod spodem jest i jak to działa, niech to działa. Ja naprawdę w pewnym wieku, podkreślam nie jestem programistą, nie mam czasu. Dlatego też świat idzie do przodu a nie do tyłu, dlatego tez nowe samochody są w jakiś stopniu autonomiczne. Tesla najbardziej autonomiczna jest, właściwie całkowicie, ale nawet już samochody takie zwykłe, powiedzmy kosztujące 100-150 tys zł (to nie jest mało oczywiście, ale to jest cena obecnego kompaktu) potrafią same trzymać pas, same jechać, same zahamować, same wyczuć przeszkodę. No i pytanie jest, dla prawdziwego fana motoryzacji to wiadomo V8 bez ABS jest super, bo pełna kontrola, tylko dla większości osób to jest nieprzydatne, bo większość chce jechać i żyć, a nie się zabić na drzewie. A systemy NG, ja mam takie wrażenie, powstały po to żeby rozwinąć klasyczny AmigaOS na nowych komputerach; dlatego powstały nowe komputery ze złączami PCI a nie złączami Zorro IV/V/VI, bo chcieliśmy używać tego co jest obecnie dostępne i nowoczesne. I systemy też takie. Jak ja poznałem ludzi, którzy używali tego MorphOS-a, to oni używali Sputnika bo był super i można było sobie pociąg na PKP sprawdzić albo w Google zobaczyć mapę gdzie jestem. A teraz mam… ja rozumiem to, ale nie rozumiem po co mam ten komputer używać. Albo mogę używać go na zasadzie Amigi 500, tylko ja nie grałem nigdy w „Superfroga”, więc nie rozumiem tej fascynacji retrogrami, bo jaki jest sens przechodzić grę po raz setny, którą przeszedłem 30 lat temu. Więc dla mnie NG miało dogonić świat, a jeśli go nie dogania to jest bez sensu po prostu.

Co chciałbyś kupić z rzeczy amigowych w najbliższym czasie?

Tabora /śmiech/. Ja bym nie miał X5000 pewnie bym kupił, pewnie by się tak zdarzyło, chyba że zniechęciłbym się kompletnie. Jeśli miałbym 1200 to pewnie bym kupił Warpa, a jeśli Warp 560 by pasował do Amigi 2000, to bym kupił to na przykład, bo taka fajna karta mi się wydaje. Ja zawsze też powiedzmy odstawałem od klasyka, to zresztą było słychać że jakoś ten klasyk do mnie nie przemawia, ale jeśli – ja to tak widzę i też widzę co się dzieje nie tylko w Polsce ale i na świecie – jeśli chcesz zostać przy Amidze i tak dalej, no to możesz zostać tylko przy klasyku. Tak jak ‘Krashan’, choć on z innych też powodów, hardwarowych i tak dalej, ale zaczynam rozumieć jego argumentację. No bo co cię ma trzymać przy tym NG? Więcej zabawy zrobi kupienie sobie 1200, wsadzenie tego Warpa, postawienie systemów 3.1.4 czy 3.9, zrobienie jakichś fajnych czcionek, wygładzania, tapecik, ikonek, to jest multum zabawy. Dopieszczenie Directory Opusa żeby po kliknięciu na coś-tam robił coś-tam. No to rozumiem, też to mogę robić na NG, tylko to jest taki sentyment, że ja się na Amidze 1200 z LightWavem wychowałem i najlepiej mi się pracowało na 1200 z 40-tką z AGA – pod względem LightWave, nie systemu – niż na Amidze z karta graficzną – pod względem LightWave’a, nie systemu – podkreślam, ale dla mnie to taka 1200-tka AGA z mocnym procesorem to było takie typowo amigowy state of the art powiedzmy. To chyba w wywiadzie z AmiWigilli odcinek 12 z Andrzejem Bobkiem z TVP on też powiedział, że od kiedy w Amigę wkładasz jakieś karty graficzne to jest to już bez sensu, Nie do końca się z tym zgadzam, ale mogę to odnieść do środowiska NG Po co mam NG używać jak nie mogę sobie sprawdzić rozkładu PKP, a klasyczną grę uruchomię przez emulację? No to mam to samo na pececie.

Czyli z twoich ostatnich słów przebija, że w momencie jak Amiga NG nie rozwija się w zadowalającym tempie to przestaje być atrakcyjna dla użytkownika zwykłego, a jest atrakcyjna dla programisty.

Tak. Moim zdaniem tak jest. Nie wiem, podeprę to po prostu tym, że widzę co się dzieje ogólnie w amigowym świecie, wszyscy raczej odchodzą od NG. A dlaczego? Może dlatego że tu się nic nie dzieje. No bo O.K., MorphOS teraz trochę odetchnął, to jest bardzo fajne, zapowiedź na AMD która nie wiadomo kiedy się stanie bo to kupa pracy jest, no ale powiedzmy jakieś tam daje nadzieje; tylko ten userbase jest mały, no bo masz na trzy podzielone i to topnieje.

Może jest jakaś grupa ludzi, którzy nie są jakoś specjalnie aktywni, nie widać zainteresowania NG, ale jakby wyszło coś fajnego, dużego, w sensie jak ten przysłowiowy Tabor, to oni mogą się nagle uaktywnić. Bo nie widzą nic atrakcyjnego w tej chwili, ale jakby było to by kupili.

No może tak być, że jak wyjdzie ta nowa przeglądarka na MorphOS, którą chyba ‘jaca’ robi, no to może być jakiś tam gamechanger, że ja wywalę nową kartę graficzną z X5000, wsadzę ze śmietnika żeby MorphOS-a na tym używać, no bo szkoda mi tego kompa. fajny jest. Ja patrzę z punktu widzenia powiedzmy podkastera, wideoblogera, nazwijmy to tak, blogera amigowego, czyli ja chciałbym to zrobić na Amidze X5000 szybko i wygodnie. Film będę składał 10 razy dłużej, a renderował 50 razy dłużej, nie ma się co czarować – ale dobra, biorę na klatę, hobby, przez nockę zrobi, na Amidze 1200 też tak renderowałem. Ale jak ja muszę to przenieść na pendrajwie na peceta, żeby to wgrać na YouTube, to jest dla mnie absurd, jest bez sensu kompletnie.

Na co czekasz? Czy jest coś na co czekasz że się ukaże, co byś chciał żeby wyszło?

AmigaOS 4.2 z multicore /śmiech/. To jest tak samo realne jak Tabor. Chociaż podobno, jak to u nas chyba kolega ‘Mufa’ mówi, że on już wie że to wyjdzie i on już ma dostęp czy cośtam, ale nie może powiedzieć. Ja nie wiem, moi znajomi z Niemiec nie wiedzą albo nie mają dostępu, a są betatesterami, więc może on jest lepszy. Ale całe to NDA w systemie na poziomie pięciuset ludzi na świecie, a może tysiąca, a nawet pięciu tysięcy, to jest jakaś farsa. Niech to nawet będzie closed source (zamknięte oprogramowanie), ale niech to się rozwija jako społeczność. A jeśli my mamy Cloanto, Hyperion, do tego A-Eon i AmigaKit, które muszą tam sobie jakieś pieniądze pourywać; do tego koledzy z morfoesa są niezadowoleni z tego powodu lub z innego, no ale w pełni ich rozumiem; tam gdzieś bokiem przebiega AROS na którego nikt w sumie nie patrzy, ale każdy sobie tam podpatrzy co się dzieje… przecież to nie ma sensu. Kompletnie.

A z programów wyglądasz czegoś?

Hollywoda Designera. Już myślałem, że Andreas nie zrobi, bo po Hollywodzie widzę że już kładzie nacisk na Windowsa i tak dalej, tamte wszystkie Androidy i iOS-y, bo podejrzewam że – to jest logiczne – że tam jest pieniądz. Można mieć ideologie i fascynacje i każdy to ma, ale musi się to w przypadku takiej kobyły, którą zbudował, musi się to spinać finansowo.

A z tych rzeczy co A-Eon kupił chociażby?

Cieszę się, że wyszedł ImageFX. Trochę mnie to smuci, że po pięciu latach wyszedł jako zmiana copyrighta, no słabe to jest

Jeszcze był program do 3D, Alladin 4D.

No to może też wyjdzie jako zmiana copyrighta, To jest dobry pomysł żeby zarobić i bardzo popierałbym to, gdyby oni ten zarobek wrzucili w rozwój AmigaOS 4, a nie mogą pewnie, bo to jest Hyperion czy cośtam-cośtam. Więc powiedzmy to jest fajny program, nawet teraz, toporny ale fajny. Jako plan biznesowy rozumiem, ale nie wiem jaka to jest wizja za tym. Wydawało mi się, że Trevor to jest gość, który ma wizję, i chyba miał wizję, tylko go to po prostu przerosło. Bo to jest taki beton, że nie idzie tego przebić.

Ja spodziewam się, że skoro ten ImageFX pokazał, że wersja PowerPC nie została opracowana, to oni powinni to po prostu opublikować, puścić do sklepów pozostałe programy kupione i sprzedawać je pudełkowo w niezmienionej formie, ewentualnie z nowym copyrightem, no bo na co to trzymać jak nikt nad tym nie pracuje

Teraz dobre pytanie jest – skoro nie zrobili wersji PowerPC… dlaczego? Czy to znaczy, że już kładą lachę na ten rynek? Bo wydaje mi się, że Hyperion tym 3.1.4, który jest bardziej nielegalny niż legalny, on sobie wyczuł rynek, czyli będzie 3.2.

Mi się wydaje, że to po prostu chodzi o to, że nie ma kto tego zrobić. Oni to trzymali, trzymali, w końcu to puścili, bo nie było sensu czekać. Takie zasoby co oni mają (ludzkie) to starczyły tylko widocznie na zmianę copyrighta, bo ludzie którzy mogą programować, chcą programować, to się zajmują innymi rzeczami, a nie współpracą z Leamanem.

Dokładnie. Mogę ich zrozumieć, bo ten człowiek jest „wyjątkowy”, ale jeśli mówimy o ideologii i hobby no to chyba osoby które umieją programować powinny powiedzieć „to ja moje animozje chowam i dla dobra środowiska przeportuję to na PowerPC”. A tak się nie dzieje.

Nie wiadomo jak technicznie to wygląda. Jak było z dostępem do źródeł, czy w ogóle ktoś to zorganizował.

Chodzi mi ogólnie o aspekt, że tak się nie dzieje ze strony programistów (upraszczam to), bo programiści mówią że „ja będę programował co mi się podoba, a nie to co ludzie potrzebują”, a ludzie patrzą że oni sobie robią „kolejny klon Tetrisa”, który nikogo nie obchodzi, no i się kółko zamyka. Ten nie będzie robił, bo mu się nie chce tego, a użytkownik nie ma czego używać, no to odchodzi. Przecież dlatego ludzie z Amig po upadku Commodore odeszli, przecież ile firm chciało zostać i zostało w sumie do 96-97 roku, bo Amiga naprawdę dawała radę, szczególnie w grafice, no ale po prostu nie miało to sensu. W pewnym momencie trzeba sobie, wtedy, biznesowo powiedzieć „nie kalkuluje się”, a podejrzewam że w pewnym wieku jaki ktoś osiąga, to też czasowo – zostało mi tyle lat na planecie Ziemia, nie będę marnował czasu, mogę, nie wiem, na wrotkach pojeździć.

Twoje najbliższe plany?

Pewnie będziemy jakieś tam lajwy robili. Z Adamem Zalepą, tak mi się wydaje, z 'Pianą’ pewnie. Z 'Pianą’ to po polsku i po angielsku, bo on sobie lubi po angielsku nagrać. Pewnie coś napiszę do „Amigi NG”, chociaż to w bólach powstaje, ale jednak cośtam pisze, Zobaczymy, coś tam będę robił, ale już na pewno nie tak intensywnie jak kiedyś, no bo kiedyś to naprawdę wydaje mi się że się mocno poświęcałem, ale to trochę nie ma sensu. No bo to jest w sumie hobby, no to po co ja mam zarywać noce żeby coś tam opisywać co jest oczywiste.

A jakieś większe rzeczy, typu książka czy coś takiego, masz na myśli? Czy na razie jeszcze za wcześnie, żeby o tym mówić?

Mogę mieć, ale to jak już będę miał coś większego gotowego to po prostu to ogłoszę, a nie będę chwalił się na naprzód, bo jak przypadkiem nie dokończę… nie chcę iść trybem „two more weeks”. Chociaż Hans od sterowników mówi, że trzeba sobie zaplanować czas, ale obejrzało go siedem osób, więc myślę, że jego zdanie jest nieważne.

To straszne było.

No przykre to jest, nie? /śmiech/ Ale tu ma chłop rację, no bo to każdy jak hobbystyczny projekt jeśli sobie nie założysz jakichś dedlajnów*, no to ciężko jest go skończyć, bo masz multum zajęć. Każdy dorosły człowiek ma multum zajęć po prostu i mało czasu, jest zmęczony; no bo czy masz firmę – to cię męczy firma, czy klepiesz w korpo – to korpo też męczy. Plus rodzina i tak dalej, każdy ma inne sytuacje.

Co chciałbyś na koniec przekazać czytelnikom, czy może coś dodać?

To już koniec? Och, to słabo, się już rozkręcałem. No na koniec to bym życzył wszystkim żeby stał się cud, który się nie stanie, żeby w końcu to środowisko stało się jednością i zaczęło rozwijać jeden system; to już myślę że jest nieistotne czy to będzie ewolucja klasycznego AmigaOS, czy czy jakieś tam NG, czy 68k, czy ARM, czy 68k emulowane na ARM-ie, itd.. Bo jest to dość duża grupa osób, która powinna się sama napędzać, poniekąd sama wspierać. Bo ci co coś wydają – gazetę, czy grę, czy tam cokolwiek – to powinni albo coś sobie zarobić na te piwo, albo dostać dotacje, żeby mieli tez motywację bo… Ty dużo rzeczy robisz i wiesz, że to jest męczące, nawet jak to robisz hobbystycznie, no bo chcesz to zrobić dobrze. Jak ciągniesz trzy dni pod rząd czy coś takiego to masz dosyć i fajnie by było jakby była jakaś motywacja za to. Nie mówię o tylko finansowej, ogólnie motywacji. A jest takie odczucie ogólnie w środowisku (tak mi się wydaje, ale gadałem też z ludźmi), że nie wiadomo po co to robisz; no bo albo odbiorców jest jak ten Hans, siedem ludzi odbierze twój wywód na YouTube, a gościu jednak robi te sterowniki do Amigi X5000 itd, do tych kart graficznych, czyli chyba totalnym deklem nie jest, tym bardziej że jest jeszcze doktorem. A jednak „nie mówi nic ciekawego”, a jeśli nagramy film o „Superforgu” to go przebijemy tysiąckrotnie. No to trzeba się zastanowić czego oczekujemy.

No tu najwięcej czasu jednak zajmuje dogranie tych ludzi ze sobą, każdy ma swoje zajęcia i ciężko jest to dopiąć. Nieraz lepiej jest zrobić coś samemu niż uzgadniać coś z kilkoma osobami naraz, to najwięcej wyciąga w czasie.
Druga rzecz to właśnie to o czym wspomniałeś, że w pewnym momencie może być takie poczucie, że robi się coś co nikt tego nie potrzebuje. No i to ostatecznie podcina skrzydła.

Bo to jest nie tylko prawo amigowe czy coś, ale prawo na YouTube czy na podkastach, Jeśli masz zasięg pięć osób, no to jest logiczne, za piątym razem się zastanawiasz „no po co ja to robię? marnuje czas dla pięciu osób? to lepiej sobie obejrzeć film”. To jest logiczne, przynajmniej się zrelaksujesz. A z drugiej strony, tak jak na przykład ty składasz tę gazetę dla środowiska NG, która moim zdaniem ma bardzo dużo treści dla klasykowców i ja jako klasykowiec też bym to kupił, a nawet bym to kupił żeby wspomóc osoby, które coś robią, bo wtedy ty mógłbyś na przykład przelać każdemu autorowi za numer pięć dych (strzelam). Żeby sobie kupił sześciopaka, no może ośmiopaka, ale chodzi o ideę; no bo to jak ja do makowej gazety pisałem – to też było charytatywnie, ale tam jak sobie coś odłożyli to wynagradzali ludzi po takie symboliczne kwoty; to zupełnie jest inaczej i tym ludziom się inaczej chce. To są żadne pieniądze, to nie muszą być pieniądze, to może być flaszka wina wysłana, nieważne, ale trzeba doceniać tych ludzi którym się chce bo jest ich stosunkowo mniej niż tych którym się nie chce, to jest logiczne. No a do tego jeśli mamy olewackie podejście plus widzisz bezsens, czy zaczynasz to dostrzegać, no to zdycha.

No to trzeba sobie zadać pytanie. Bo widzisz, wspieranie nie jest takie dobre. Jeśli ludzie kupują coś dla wsparcia, a nie są konsumentami treści, to lajki pod filmami na które się nie wchodzi żeby oglądnąć, czy pochwalenie czegoś czego się nie czytało, no to właściwie jest uwiązywaniem człowieka do działalności, którą on robi po nic. No bo to by miało sens nawet dla mnie przynajmniej nie tyle, że masz z tego jakieś pieniądze, chociaż na pewno nawet drobne kwoty są motywujące, co …

…utrzymanie serwera nawet chociaż, nie?

no po prostu żeby to miało sens nie tylko dla ciebie. Bo jeżeli ktoś cię chwali dlatego, żeby było miło, chociaż właściwie nie interesuje go to, i daje ci lajka, i ty to ciągniesz właściwie dla siebie… to to jest takie oszukiwanie się trochę. Bo ani tego nikt nie potrzebuje, ani tobie to nie sprawia radości. To jest też wydaje mi się problem blogerów naszych, vlogerów, nie?

Też. Ale czy to nie wynika z tego że tej Amigi, czy tej klasycznej, czy NG, właściwie nikt nie używa na poważnie? Poza może programistą, który programuje w sumie na ogół do szuflady, no bo jak się pisze „Tetrisa” no to można go nie wydawać, no bo i tak tego nikt nie potrzebuje; niestety to jest brutalne, ale… Więc jak ty piszesz tutoriala do czegoś, a i tak nikt tego nie używa tylko polajkuje, albo kupi bo fajnie, bo jakiś tam znany gość czy coś, to jest bez sensu; ale to jest ta choroba, że my przestaliśmy Amigi używać na co dzień. NG było tym pomostem, dużo osób (ja też) używało dość długo na co dzień, a teraz skoro klasyka nie mogę używać na co dzień, chyba że robię muzykę na ProTrackerze na imprezę, to jest zupełnie co innego, ale ogólnie normalny człowiek nie może; NG też nie może, no to się kółko zamyka. No bo ty nie masz odbiorców, każdy w sumie kładzie na to lachę, a ty możesz też napisać „odpalę program, wczytam, zamknę program”.

Czyli dużo łatwiej byłoby gdyby był jeden model komputera, i jeden system i wtedy by to nie było tak rozproszone, ludzie by mieliby jakąś platformę jedną. A tak to są jacyś hobbyści pojedynczy rozsypani z tymi konfiguracjami, którzy właściwie, no… nie wiem czy Adam Zalepa zechce to potwierdzić, ale mnie się wydaje, że dużo ludzi kupuje te książki, czasopisma, jak to się mówi „na półkę”.

Kolekcjonersko.

Tak. Czy to kiedyś nie pęknie?

Przecież te gry pudełkowe na Allegro, czy tam innym e-bayu, no to przecież wiara kupuje kolekcjonersko, poza jakimiś nielicznymi; no nie wierzę, że ktoś mając do wyboru „Cyberpunka 2077” będzie grał w „Superfroga”. To jest bez sensu kompletnie. Są może jakieś wyjątkowe osoby, które widzą w tym sens. Wyjątkowe osoby są fantastyczne, ale jednak musi być jakiś mainstream, który pobudza ten rynek. A każdy zawsze marzył o 060-tce w Amidze i dlatego rynek np. hardware będzie się rozwijał. Bo sobie wsadzisz tylko po to, żeby sobie zrobić benchmarka, żeby się podjarać „ależ szybko chodzi”, ale to już jest jakieś użycie.

To też. Do Amigi klasycznej bez przerwy jakieś przystawki wychodzą, cudeńka, a kupisz model X5000, co tam możesz z nim robić? Tylko wymienić dysk i kartę graficzną.

No tak, bo to ktoś kiedyś mówił chyba, że Amiga NG to jest soft a nie hardware. Więc jeśli na NG nie powstaje sensowny software, przykładowo moja ukochana przeglądarka…

.. a nie ma takiej radości z rozbudowywania…

..no to nie ma sensu tego użytkować. No chyba że jesteś programistą, ale jak ja sobie patrzę z punktu takiego normalnego. No to jak ja mam mieć radość programowania to ja się naprawdę wolę uczyć Swifta na iOS-ie, który z tej radości w teorii może mi przynieść pieniądze. Bo życie jest takie a nie inne i nigdy nie wiesz jak ci się potoczy. A lepiej się nauczyć Swifta niż AMOS-a, no chyba proste, nie? Chyba, że z tego AMOS-a (bo na niszach da się żyć) będziesz w stanie rocznie zarobić.. nie mam pojęcia, ileś tam tysiące złotych, że sobie dorobisz do pensji, no na trzy raty kredytu hipotecznego, no to wtedy masz sens. No ale jak ty masz to robić dla idei, a jeszcze tą ideę 90 procent ci skomentuje, że jest krapem (bo na ogół może być, to też jest przykre), no to się dupa robi. Niestety…
A poza tym jesteśmy starsi, to tak jak było właśnie mówione – Playstation 2, Playstation 3, Pentium 90, to już jest retro, albo pewnie jakiś Celeron, no to te Amigi przestaną być jakieś tam… Jeśli wydaliby Amigę mini tak jak C-64, ale nie wydadzą, bo prawa są nie zamknięte, tylko nad tymi wszystkimi zwłokami te resztki firm siedzą i tam szarpią, to się nie pobudzi tego rynku.

No ma powstać książka, teraz jest kickstarter, „od sępów po wampira” (”From Vultures to Vampires” ).

„Jak schabowego zrobić jeszcze raz”, no…

Ciekawe na ile ta książka obejmie ostatnie współczesne spory (Hyperion, Cloanto).

Nie obejmie, bo to jest zmowa milczenia. To nie będzie. Chyba że obaj panowie, którzy to piszą, planują że tak powiem odejść ze środowiska i wywalą kawę na ławę.

Bo użycie loga Vampire na okładce w negatywnym kontekście to jednak też może być jakiś pozew. Zestawienie z sępami.

Nie, bo oni to chyba nielegalnie wszystko zrobili, nie? Strzelam, te FPGA to pewnie jest jakaś legalna, ale ten Coffin OS i tak dalej…

Tak, tylko że może się zdarzyć, że oni wyjdą na legalny system kiedyś, Cloanto im to przyklepie, sprzęt jest autorski , hardware jest przecież ich konstrukcją i w tym momencie mogą powiedzieć, że ich narazili na straty finansowe, bo środowisko jest niewielkie a zostali zestawieni z sępami.

No może tak. Ja powiem tak: jeśli Amiga to tylko hobby jest i robić to dla ideologii, to czemu te 4-5 firm na krzyż tak się tłucze o to wszystko? Jeśli tak jest, no to zawsze chodzi o pieniądze. Czyli nawet w tym małym środowisku muszą być jeszcze niezłe pokłady finansowe, że się wiara o to tłucze. No bo przecież nie robią tego dla ideologii, jakby dla ideologii to robili to by uwolnili źródła i „bawta się i chwalcie”.

To że ludzie kupowali X1000 i X5000 to pokazuje, że są zasoby ludzkie, ludzi którzy potrafią wyłożyć duże pieniądze na hobby, więc tym bardziej mnie dziwi podejście A-Eonu.

Żeby to się zwróciło, bo wiadomo cena X5000, 2300 euro (teraz pewnie mniej) to kupa siana, ale ja sobie też założyłem „raz na 20 lat to sobie mogę wydać”. No jak cię stać, bo jak cię nie stać i masz brać kredyt no to bez sensu, ale to nie są tak pieniądze niewyobrażalne – maksymalny iPhone kosztuje podobne pienią­dze, a wiara kupuje, czyli się da. Nie mówię, że to rozsądne jest, ale się da. A poza tym hobby, nie?

Hobby. Hobby nie wymaga uzasadnienia.

Ale nawet w hobby ludzi zniechęcisz takim podejściem – ukrywanie, „tego ci nie powiem”, jakieś spotkania w Amiga Neuss, za zamkniętymi drzwiami się dogadują,

To już takie dzielenie na lepszych i gorszych.

No, ale to takiego małego środowiska. Przecież to jest bez sensu.

No dobra. W sumie więcej pytań nie miałem przygotowanych. Może będzie jeszcze spotkanie inne, okazja porozmawiać szerzej o sytuacji, o naszym rynku. Dzisiaj chciałem się spotkać z tobą żeby przede wszystkim przybliżyć ciebie. Bo jako osoba, która przeprowadziła masę wywiadów z innymi, jakoś nikt nie przeprowadził z tobą. Więc taki był dzisiaj cel, żeby przybliżyć twoją osobę, twój punkt widzenia też, ale głównie to czym się zajmujesz, jakie masz pasje i co chciałbyś jeszcze robić. Tak że na dzisiaj byśmy kończyli. Najwyżej kiedyś jeszcze spotkamy się i nagramy o sprawach bieżących jakiś odcineczek.

No tak, możemy, myślę że u ciebie, u mnie, może u Adama Zalepy albo z Adamem Zalepą, lub z jakimiś innymi influencerami /śmiech/

Może więcej jak w dwie osoby, żeby było to może ciekawsze, wymiana myśli.

No tak, bo każdy ma swoje zdanie…

I pominąć temat firm drażliwych i przeglądarki, a po prostu na inne tory troszkę przekierować rozmowę, może jakieś nowe wyjdzie spojrzenie z tego wszystkiego.

No tak, możemy, przecież,

To w takim razie zróbmy to kiedyś, ja na dziś ci dziękuję i…

… ja również

… i mam nadzieję,, że w najbliższym czasie będzie znów okazja porozmawiać.

Druga pasja Krzysztofa (po Amidze) to motoryzacja. Prowadzi podcast o nowościach technologicznych „Future 4.0” krzysztofradzikowski.com

’truman burbank’ – Amiga NG (9) 1/2020

Wersja oryginalna do posłuchania:

—> do spisu artykułów

Dodaj komentarz